Music

środa, 5 lipca 2017

Rozdział 11



Sebastian
   

Zdziwiłem się gdy moja siostra odwróciła się do mnie i uderzyła otwartą dłonią w policzek. Odczułem ból, a następnie lekkie swędzenie w tamtym miejscu ale nie przejąłem się tym. Rudowłosa patrzyła na mnie z wściekłością w oczach. Taką ją najbardziej uwielbiam. Wściekłą z szeroko otwartymi oczami i iskrzącym się w nich gniewem, z zaróżowionymi policzkami i srogim wyrazem twarzy. Wtedy wygląda jak prawdziwa Morgenstern, jak ogniste tornado gotowe swą mocą zmieść cały świat.

- Ty sukinsynu! Jakim cudem ty jeszcze żyjesz? Poświęciłam tak dużo a ty nadal oddychasz i śmiesz 
pokazywać mi się na oczy. - krzyczy wściekła.

Nie spodziewałem się po niej takiego wybuchu, ani tak ostrych słów. W jej oczach majaczyło szaleństwo i chęć mordu. Podobała mi się taka. Dzika i groźna.

- Uspokój się Clarysso. Jeśli chcesz się dowiedzieć czemu żyje to lepiej chodź ze mną, to będzie długa opowieść. - złapałem ją za ramię, a ta zaczęła się wyrywać.

Przekręciłem pierścień na swoim palcu i znaleźliśmy się w Instytucie w bibliotece.
Dobrze jest poczuć zapach książek i kurzu w powietrzu. Opadłem na fotel i przyglądałem się mojej zdezorientowanej siostrze. Po chwili ku mojemu zdumieniu zdjęła kurtkę odsłaniając koronkowe rękawy jej czarnej sukienki i usiadła w fotelu na przeciwko. Przerzuciła nogę na nogę i zaczęła się we mnie wpatrywać oczekując wyjaśnień. Przełknąłem ślinę patrząc na jej odsłonięte nogi i resztę ciała okrytego jedynie cienką skąpą sukienką.

- Gdy opuściłaś Edom ja nadal istniałem. Mój duch umierał powoli. Rozkładałem się patrząc jak wszystko co zbudowałem w Edomie rozpada się. Od całkowitej zagłady ocaliła mnie Lilith.
Zamknęła mojego ducha w Pyxis'ie. Niestety przez to poświęciła wiele energii i jej odrodzenie nastąpi jeszcze później. Tam mogłem się powoli regenerować, dopóki Asmodeusz nie zrekonstruował mojego ciała z powrotem. Posiadanie Wielkich Demonów za sojuszników jest naprawdę przydatne. Niestety nasz syn był za słaby i niebiański ogień od razu całkowicie go pochłonął i zniszczył. Powiedz mi moja siostro jakie to uczucie stracić wszystko?

Rudowłosa najwyraźniej wstrząśnięta moimi słowami milczała przez chwilę. Po chwili spojrzała na mnie obojętnymi oczami i powiedziała:

- Nie wiem. Nie straciłam wszystkiego, ale ty tak. Powiedz co jeszcze ci zostało? Straciłeś Edom, Mrocznych, Lilith, syna i mnie. Nie masz żadnej władzy. Jesteś tylko robakiem pełzającym po tym świecie ze swoimi chorymi urojeniami o władzy. To ty nie masz nic, to ty straciłeś wszystko. Powiedz mi jakie to uczucie stracić wszytko i nie mieś nic, nawet miłości.

Zaskoczyła mnie swoimi słowami, jej nowe oblicze idealnie pokazywało jaką silną kobietą się stała, ale nadal pozostawała krucha i byle podmuch wiatru mógł strącić ją i zamienić w pył.
Była jak róża mająca do obrony jedynie kilka lichych kolców.

Clary

- Obudź Jace'a. - powiedziałam.

- Co? - odpowiedział Sebastian.

Wydawał się być zdezorientowany tak nagłą zmianą tematu i stanowczością w moim głosie.
Jego rozluźnione dotąd ciało napięło się na wzmiankę o nim.
Jest zazdrosny.   Uświadomiłam sobie i jeszcze baczniej przyjrzałam się jego postawie. Prawa dłoń zaciśnięta na poręczy fotela i nerwowe podrygiwanie stopą wskazywało na to, że się denerwuje i na coś czeka. Oczy skierowane były na moje odsłonięte części ciała. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że nadal jestem w skąpej sukience z polowania i odsłaniam przed nim zdecydowanie za dużo. Ale nie powiem mu przecież żeby zaczekał, a ja pójdę się przebrać. Zaczynało być coraz niebezpieczniej. Jego wzrok uważnie skanował moje ciało a w oczach co chwila pojawiało się pożądanie.

- Obudź go. - wstałam i założyłam kurtkę choć trochę się osłaniając - Moja córka potrzebuje ojca.

Wspomnienie o Kassi mogło być niebezpieczne w tej sytuacji. Nie znałam tego nowego Sebastiana. O dziwo zdawał się czuć cokolwiek. Nie był sobą. Zawsze taki pewny siebie teraz jedynie stara się zgrywać pozory obojętności. Jedno się nie zmieniło nadal był nieprzewidywalny i groźny. Bałam się tego nowego Sebastiana, ale ja też nie byłam taka sama jak wtedy gdy mnie poznał. Zmieniłam się, wydoroślałam i nauczyłam się wielu sztuczek. Nie byłam już słabą Przyziemną bojącą się cieni w kącie pokoju.

- My się chyba nie zrozumieliśmy. Nie odzyskasz Jace'a, nigdy, a twoja córka nie będzie długo potrzebować ojca. Gdy skończę na świecie nie będzie już dla ciebie nikogo innego oprócz mnie.
Nie potrzebnie ich odsyłałaś i tak ich znajdę, choćbym miał spalić całą Ziemię i przeszukiwać popioły w poszukiwaniu ich szczątków.

Nie wytrzymałam i nie zważając na konsekwencje rzuciłam w niego ostrą jak brzytwa szpilką do włosów na wampiry. W ostatniej chwili chłopak uchylił się w bok tak, że szpilka wbiła się w oparcie fotela, jednak nie na tyle szybko by uniknąć zranienia. Na policzku Sebastiana została mała rana z której zaczęła sączyć się powoli krew. Uśmiechnęłam się z satysfakcją na ten widok.

- Powinnaś nauczyć się panować nad emocjami, to podstawa bycia Nocnym Łowcą. Tyle jeszcze będę musiał cię nauczyć, ale nie martw się mamy na to całą wieczność.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz