Music

wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 15

Dziękuje wszystkim za komentarze. To wiele dla mnie znaczy. Dzięki nim wpadłam na genialny
pomysł. <3 Wasza Demonica Edomu. :)

***
Clary

Idąc korytarzem słyszę coraz głośniejsze echo kroków Sebastiana.
Tym razem przegięłam. Wiem to, ponieważ nigdy nie opuszczał sali treningowej po moich krzykach, tylko trenował dalej. Przyśpieszam i wchodzę w jakiś boczny korytarz. Przez cały mój pobyt tutaj nie paliłam się do zwiedzania tego okropnego miejsca. Nie wyglądałam też przez okna bojąc się co tam zobaczę. Wystarczą mi odgłosy demonów przelatujących przy moich oknach. Na samą myśl, że mam tu urodzić chce mi się płakać. Moja kruszynka nie zasłużyła sobie na taki okropny dom. Wiem, że
zaraz Sebastian mnie dogoni. Boje się. Boje jak cholera. Co jeśli zrobi krzywdę mnie lub co gorsza dziecku? Próbuje znaleźć wyjście z tej plątaniny korytarzy. Schodzę schodami w dół i widzę wielkie drewniane drzwi. Dobrze wiem dokąd prowadzą.
Gdy przez nie przeszłam rozpoczną się mój koszmar.
Czemu ja mam na sobie tą głupią sukienkę? A no tak, bo Izzy uparła się żebym ją założyła.
Ona nawet w piekle musi dobrze wyglądać a co za tym idzie ja też.
Popycham drzwi i wychodzę na zewnątrz.

 To co widzę jest… Nawet nie wiem jak to opisać. Wszędzie są nephilim i Mroczni. Najbardziej dziwi mnie to, że nephilim, Mroczni i nawet demony odbudowują najbliższe domy. Nikt nie zwraca na mnie uwagi oprócz jednego Mrocznego który podchodzi i pyta:
- Potrzebujesz czegoś pani?
- Co tu się dzieje? - pytam
- Pan kazał odbudować kilka domów dla nephilim których sprowadził z Idrysu. - odpowiada Mroczny.
Nagle za mną staje Sebastian i obejmuje mnie w tali. Przyciągając do siebie. Stoimy tak jeszcze chwilę, a on mówi nachylając się:
- I jak ci się podoba? Nie chciałem żebyś była samotna więc, sama widzisz.
Byłam tak przytłoczona sytuacją po balu, że nawet nie pomyślałam o nephilim których Sebastian tu sprowadził. Dałam sobie za to porządnego mentalnego kopniaka. I odwróciłam wzrok.
Nagle czuje jak dziecko się porusza i kładę rękę na brzuchu.
- Poruszyło się. - mówię.
Na to Sebastian też kładzie rękę na moim brzuchu ( jakie to okropne). Dziecko znowu się poruszyło, a on to poczuł. Chyba mi się upiecze. Próbuje się wyplątać z jego ramion. Udaje mi się i wracam do tego mrocznego miejsca w którym muszę mieszkać. Sebastian idzie za mną.
Chyba jednak mi się nie upiekło.

      



4 komentarze: