Sebastian
- Wszystko gotowe, Panie. - mówi jakiś Mroczny.
Nie pamiętam jak się nazywa. Szczerze mówiąc niewiele mnie to obchodzi.
- Dobrze. Możesz odejść. - mówię i od niechcenia macham ręką.
Mroczny Nephilim kłania mi się i odchodzi.
Znów pochylam się nad papierami zawierającymi dane o liczebności mojej armii, ilości zakładników i demonów mi poddanych. Zniesmaczony ich małą ilością odkładam papiery z powrotem na miejsce i kieruje się do drzwi. Przemierzam korytarz i pukam do pokoju Clary.
Zamyślony wchodzę do pokoju nie czekając nawet na „proszę".
Moim oczom ukazuje się widok niczym z obrazka, moja siostra siedzi na bujanym fotelu z ręką na swoim dużym brzuchu i coś pisze.
- Witaj, moja królowo. - mówię z uśmiechem, podchodzę do niej i całuje w czoło.
Clary
Do mojego kochanego maleństwa.
Nie gniewaj się, że nie użyłam twojego imienia, ale nawet nie znam twojej płci. Ten list nie jest skutkiem hormonów lecz obaw.
Od jakiegoś czasu nie czuje się dobrze. Magnus zapewnia mnie, że nic Ci się nie stanie. Jak będzie ze mną tego nie wiem, więc postanowiłam się na taką ewentualność ubezpieczyć gdybym nie przeżyła. Jeśli coś mi się stanie nie obwiniaj się, bo to nie Twoja wina. Odpowiedzialność ponosi mój brat a raczej Sebastian.
Pragnę ci przekazać, że bardzo Cię kocham bez względu na wszystko. Nawet teraz czuje Twoje ruchy. Za każdym razem gdy czuje Cię uśmiecham się. Dla Ciebie zniosę wszystko. Jesteś moją jedyną nadzieją. Jeśli mnie zabraknie nie powiem Ci rzeczy, które bardzo chce Ci przekazać. Dlatego zawarte są w tym liście.
Nigdy się nie poddawaj.
Szczerość i dobro to nie słabości to cnoty, które należy pielęgnować.
Miłość którą Cię otaczam nigdy nie wygaśnie.
W twoim sercu zawsze będzie cząstka mnie, więc nawet jeśli będziesz się czuć samotnie ja zawsze z tobą będę.
Wokół Ciebie są osoby, które Cię naprawdę kochają,
NIGDY w to nie wątp.
Cóż to chyba wszystko.
Bardzo Cię kocham
Mama.
- Witaj, moja królowo. - na dźwięk głosu Sebastiana aż podskoczyłam na fotelu.
Zapomniałam już jak szybko i cicho potrafi się poruszać. Schowałam list do szkicownika w twardej okładce, który robił mi za podkładkę.
- Co ty tu robisz? Pomyliłeś pokoje? - pytam już opanowanym głosem z nutką sarkazmu.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Teraz sobie o mnie przypomniałeś? Nie mam ochoty na twoją niespodziankę. - mówię i (z pewną trudnością) wstaje z fotela. Odkładam szkicownik na burko a długopis do koszyczka.
- Chodź ta ci się z pewnością spodoba. Nie martw się to nic strasznego. Nikogo tym razem nie zabiłem, przyrzekam. - mówi Sebastian i ciągnie mnie za rękę w kierunku drzwi.
W tej chwili czułam na pewno ciekawość ale i obawy. Nigdy nie wiadomo co narodzi się w jego chorej głowie. Wyszarpuje rękę z jego uścisku i idę za nim. Nie mogę znieść jego dotyku.