Music

sobota, 31 grudnia 2016

2017


Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Wiem tekst dość oklepany ale nic nie poradzę.

W każdym bądź razie życzę wam wszystkim pijanego sylwestra, wystrzałowych fajerwerków i pysznego szampana. Dobrej zabawy z przyjaciółmi lub rodziną. Miłej zabawy upijcie się picollo!!!









poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 5



- To co masaż? - spytała Jocelyn.

Pomimo reszty dnia w spa trzem kobietom wciąż mało było zabiegów relaksacyjnych i odmładzających.
Clary od dawna nie czuła się tak dobrze, Izzy wyglądała jeszcze lepiej - o ile to w ogóle możliwe😊- Jocelyn była odprężona i szczęśliwa. Uwadze jej towarzyszek nie umknęły jednak drobne zmarszczki koło oczu. Na szczęście spowodowane były one śmiechem. Przyszłej pannie młodej banan nie schodził z twarzy przez prawie cały czas.

***

- Chłopaki pomóżcie! - zawołał Jace trzymając płaczącą Kassi na rękach.
Od kiedy Clary wyszła minęło sporo czasu, a Kassi nie należała do osób cierpliwych. Stęskniła się za mamą. Alec zasnął na kanapie. Jego niebieski sweter był rozciągnięty na piersi gdzie mała go pociągnęła. Włosy Magnusa oklapły, a brokat znajdujący się na nich w jakiś magiczny sposób przestał błyszczeć. Zrezygnowany wtulił się w bok swojego chłopaka i zasnął. Jedynie Simon trzymał się jeszcze na nogach. Biegał po całym Instytucie i co chwila przynosił Kasandrze coraz to nowe zabawki, które były wszędzie porozrzucane. Jace gdy zobaczył co było ulubioną zabawką jego córki spojrzał na nią dziwnie i odrzucił zabawkę w kąt co spowodowało natychmiastowe wzmocnienie płaczu. Ulubioną zabawką Kasandry Herondale była pluszowa kaczka. Pomimo tłumaczeń ojca dziewczynka nie odpuszczała i płakała coraz bardziej.

- Zrozum kochanie. Kaczki są złe. Nie można lubić kaczek. Jesteś Herondale wstręt do nich masz we krwi. No już nie płacz. Ja przez ciebie zaraz osiwieje, a ty zostałabyś znienawidzona przez wszystkie dziewczyny na Ziemi. - rzekł blondyn i odruchowo przeczesał włosy dłonią. - Chociaż i tak byłbym najprzystojniejszym Nephilim na świecie.

- Jace, kiedy ona ostatnio jadła? - spytał Simon. - Sprawdziłeś pieluszkę prawda?

- Tak, tak. Wszystko sprawdziłem. - westchnął zrezygnowany i padł na fotel z dzieckiem na rękach. - Poddaje się, Simon podaj Kassi ten pomiot szatana.

Chłopak z prędkością wampira złapał za zabawkę leżącą w koncie i podał ja Cukierkowej Banshee (jakby ktoś nie pamiętał tak ją nazwał ja Magnus), mucząc pod nosem coś o człowieku, który się poddał.

***

Clary i Izzy wróciły wieczorem do Instytutu obładowane torbami z zakupami. Oczywiście Izzy musiała namówić dwie markotne rudowłose na zakupy, ale ona zawsze osiąga swój cel. Gdy tylko wjechały windą na górę i ruszyły korytarzem zostały zaatakowane przez Jace'a i Simona.

- Clary! -krzyknęli oboje.

Rzucili się by ją uściskać. Clary nie rozumiała co się dzieje. Stanęła nieruchomo i spojrzała na Izzy, która również wyglądała na zdezorientowaną i rozbawioną. Simon zaraz potem przytulił Isabelle i razem wrócili do pokoju czarnowłosej opowiadając jej po drodze o swoim dniu.

Jace również zaczął prowadzić ją do swojego pokoju streszczając jej swój dzień. Na koniec dodał:

- Od dzisiaj nigdzie Cię nie wypuszczę. Kassi płakała prawie cały czas. To demon nie dziecko.

Teraz Clary zrozumiała i wybuchnęła śmiechem. Przez chwilę myślała, że stało się coś złego. Teraz była już tylko radosna. Czuła się jak dziewczynka, która właśnie dostała lizaka.

- A dałeś jej ulubioną zabawkę?

- Nie! To przecież kaczka! Kaczki to zło! Moje dziecko nie powinno bawić się KACZKĄ! Ale później i tak musiałem jej ją dać, bo nie chciała przestać płakać.

Roześmiana Clary weszła z Jace'm do pokoju i zaczęła rozpakowywać zakupy. W torbach Clary pełno było modnych ubrań. Sukienki, spódnice, spodnie, bluzki i wszystko inne co Izzy uznała, że rudowłosa powinna mieć. Nie zabrakło oczywiście kosmetyków i biżuterii. Jeśli Clary nie chciała czegoś kupić Isabelle lub Jocelyn kupowały to za nią a następnie wpychały jej to w ręce. Dzięki karcie kredytowej Clave nie miały się co martwić o pieniądze.

Clary właśnie kończyła chowanie nowych ubrań do szafy, która dzięki zakupom zaczęła przypominać wypchaną po brzegi szafę Izzy. Jace poszedł coś zjeść do kuchni. Układanie rzeczy do szafy przerwało Clary pukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie do pokoju weszła Isabelle. Na twarzy czarnowłosej widniał niepokojący uśmiech, lecz mimo to rudowłosa zachowała spokój.

- Mam coś dla Ciebie.  - powiedziała i wręczyła Clary małą torbę z nieznanym Clary logo. - Na pewno Ci się spodoba.

I już jej nie było. W środku znajdowała się czarna koronkowa bielizna na widok której Clary spiekła raka.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak póżno dodaje rozdział, ale zostałam pozbawiona dostępu do komputera. :(
Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Zapraszam do komentowania. <3



sobota, 24 grudnia 2016

Najlepszego!!!


Pragnę życzyć wszystkim wesołych i udanych świąt.
Mam nadzieje, Ωe te święta okażą się dla nas wszystkich niezapomniane.
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku!!!


Ps: Rozdział pojawi się niedługo z wyjaśnieniami.

piątek, 2 grudnia 2016

Rozdział 4



  Przez pół dnia wraz z Izzy i mamą demolowałyśmy salon sukien ślubnych i maltretowałyśmy konsultantki i konsultantów. Na nic. Żadna sukienka nie odpowiadała Jocelyn.

Szczerze mówiąc nie widziałam mamy w żadnej z tych sukni pomimo, że wyglądała naprawdę pięknie. Nie to co Isabelle przez pierwsze 5 sekund każda suknia była dla niej idealna, ale później odrzucała ją doszukując się nawet najdrobniejszych niedoskonałości. Z każdą kolejną odrzuconą suknią nakręcała się jeszcze bardziej. Wreszcie to szaleństwo przerwała mama mówiąc:

- Dobra koniec tego. Po prostu nie czuje się w tych sukniach dobrze. Przepraszam was, ale nic z tego nie będzie.

Ja siedząc na kanapie koło Izzy dziękowałam Aniołowi za to, że to już koniec. Izzy za to wyglądała komicznie z włosami sterczącymi na wszystkie strony i lekko rozmazanym makijażem.

- Emm… Izzy? Nie obrazisz się jak ci coś tak szczerze powiem? - spytałam przegryzając wargę, próbując pokonać śmiech.

- O co chodzi Clary? - popatrzyła na mnie uważnie. - Tylko nie mów, że dla ciebie też mam szukać sukni ślubnej. Może jutro ale nie dzisiaj. Poza tym będziemy musiały zmienić salon, do tego nas już chyba nie wpuszczą.

Nie wytrzymałam na widoku jej poważnej miny i rozszerzonych oczu i wybuchłam śmiechem.
Zapewne tym aktem nie zjednałam sobie przychylności osób tu pracujących na ale trudno.

- Nie tylko masz rozmazany makijaż i włosy ster… - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ spanikowana brunetka z szybkością światła pobiegła do łazienki po drodze mijając zdziwioną Jocelyn.

- Clary? - spytała niepewnie moja mama. - Mam zwidy czy Isabelle właśnie dostała nagłej ewolucji szybkości?

Ku mojemu niezadowoleniu nie mogłam niestety w tej chwili jej odpowiedzieć gdyż dusiłam się ze śmiechu próbując jakoś go powstrzymać. Łzy wypłynęły mi z oczu, a twarz na pewno wyglądała jak dojrzały pomidor. Nadal się śmiejąc spojrzałam na mamę i to pomogło mi na śmiech zastępując go zachwytem. Jocelyn zapomniała zdjąć długiego welony, który ciągnął się za nią niczym lekki wietrzyk.

- Mamo! Wyglądasz wspaniale. Spójrz w lustro. Szybko popatrz i powiedz mi co sądzisz.

Jocelyn odwróciła się do lustra i jestem pewna, że ja miałam minę taką samą jak ona gdy się przejrzała w lustrze.

- To jest to, Clary. Nie potrzebuje długiej sukni, wystarczy mi welon by wszyscy zobaczyli, że jestem panną młodą. Szczęśliwą panną młodą. Luck na pewno się ucieszy. Mam sukienkę idealnie pasującą do tego. - po policzku spłynęła jej jedna łza, następnie mocno się do mnie przytuliła.

Ja również mocno ją przytuliłam. Stałam akurat przodem do lustra i zobaczyłam nasze odbicia. Tak podobne i jednocześnie różne od siebie. Bardzo potrzebowałam takiego dnia.

Czekałyśmy jeszcze parę minut nim wreszcie Izzy wróciła z łazienki z nowym makijażem i włosami ułożonymi perfekcyjnie.

- To co gotowe na dzień w spa? - spytała mama.

Ja tylko rozdziawiłam usta i patrzyłam się na nią jak ciele na malowane wrota. Izzy zapiszczała, a mama zrobiła mi zdjęcie upamiętniające moją "piękną" minę.