Music

sobota, 31 grudnia 2016

2017


Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Wiem tekst dość oklepany ale nic nie poradzę.

W każdym bądź razie życzę wam wszystkim pijanego sylwestra, wystrzałowych fajerwerków i pysznego szampana. Dobrej zabawy z przyjaciółmi lub rodziną. Miłej zabawy upijcie się picollo!!!









poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 5



- To co masaż? - spytała Jocelyn.

Pomimo reszty dnia w spa trzem kobietom wciąż mało było zabiegów relaksacyjnych i odmładzających.
Clary od dawna nie czuła się tak dobrze, Izzy wyglądała jeszcze lepiej - o ile to w ogóle możliwe😊- Jocelyn była odprężona i szczęśliwa. Uwadze jej towarzyszek nie umknęły jednak drobne zmarszczki koło oczu. Na szczęście spowodowane były one śmiechem. Przyszłej pannie młodej banan nie schodził z twarzy przez prawie cały czas.

***

- Chłopaki pomóżcie! - zawołał Jace trzymając płaczącą Kassi na rękach.
Od kiedy Clary wyszła minęło sporo czasu, a Kassi nie należała do osób cierpliwych. Stęskniła się za mamą. Alec zasnął na kanapie. Jego niebieski sweter był rozciągnięty na piersi gdzie mała go pociągnęła. Włosy Magnusa oklapły, a brokat znajdujący się na nich w jakiś magiczny sposób przestał błyszczeć. Zrezygnowany wtulił się w bok swojego chłopaka i zasnął. Jedynie Simon trzymał się jeszcze na nogach. Biegał po całym Instytucie i co chwila przynosił Kasandrze coraz to nowe zabawki, które były wszędzie porozrzucane. Jace gdy zobaczył co było ulubioną zabawką jego córki spojrzał na nią dziwnie i odrzucił zabawkę w kąt co spowodowało natychmiastowe wzmocnienie płaczu. Ulubioną zabawką Kasandry Herondale była pluszowa kaczka. Pomimo tłumaczeń ojca dziewczynka nie odpuszczała i płakała coraz bardziej.

- Zrozum kochanie. Kaczki są złe. Nie można lubić kaczek. Jesteś Herondale wstręt do nich masz we krwi. No już nie płacz. Ja przez ciebie zaraz osiwieje, a ty zostałabyś znienawidzona przez wszystkie dziewczyny na Ziemi. - rzekł blondyn i odruchowo przeczesał włosy dłonią. - Chociaż i tak byłbym najprzystojniejszym Nephilim na świecie.

- Jace, kiedy ona ostatnio jadła? - spytał Simon. - Sprawdziłeś pieluszkę prawda?

- Tak, tak. Wszystko sprawdziłem. - westchnął zrezygnowany i padł na fotel z dzieckiem na rękach. - Poddaje się, Simon podaj Kassi ten pomiot szatana.

Chłopak z prędkością wampira złapał za zabawkę leżącą w koncie i podał ja Cukierkowej Banshee (jakby ktoś nie pamiętał tak ją nazwał ja Magnus), mucząc pod nosem coś o człowieku, który się poddał.

***

Clary i Izzy wróciły wieczorem do Instytutu obładowane torbami z zakupami. Oczywiście Izzy musiała namówić dwie markotne rudowłose na zakupy, ale ona zawsze osiąga swój cel. Gdy tylko wjechały windą na górę i ruszyły korytarzem zostały zaatakowane przez Jace'a i Simona.

- Clary! -krzyknęli oboje.

Rzucili się by ją uściskać. Clary nie rozumiała co się dzieje. Stanęła nieruchomo i spojrzała na Izzy, która również wyglądała na zdezorientowaną i rozbawioną. Simon zaraz potem przytulił Isabelle i razem wrócili do pokoju czarnowłosej opowiadając jej po drodze o swoim dniu.

Jace również zaczął prowadzić ją do swojego pokoju streszczając jej swój dzień. Na koniec dodał:

- Od dzisiaj nigdzie Cię nie wypuszczę. Kassi płakała prawie cały czas. To demon nie dziecko.

Teraz Clary zrozumiała i wybuchnęła śmiechem. Przez chwilę myślała, że stało się coś złego. Teraz była już tylko radosna. Czuła się jak dziewczynka, która właśnie dostała lizaka.

- A dałeś jej ulubioną zabawkę?

- Nie! To przecież kaczka! Kaczki to zło! Moje dziecko nie powinno bawić się KACZKĄ! Ale później i tak musiałem jej ją dać, bo nie chciała przestać płakać.

Roześmiana Clary weszła z Jace'm do pokoju i zaczęła rozpakowywać zakupy. W torbach Clary pełno było modnych ubrań. Sukienki, spódnice, spodnie, bluzki i wszystko inne co Izzy uznała, że rudowłosa powinna mieć. Nie zabrakło oczywiście kosmetyków i biżuterii. Jeśli Clary nie chciała czegoś kupić Isabelle lub Jocelyn kupowały to za nią a następnie wpychały jej to w ręce. Dzięki karcie kredytowej Clave nie miały się co martwić o pieniądze.

Clary właśnie kończyła chowanie nowych ubrań do szafy, która dzięki zakupom zaczęła przypominać wypchaną po brzegi szafę Izzy. Jace poszedł coś zjeść do kuchni. Układanie rzeczy do szafy przerwało Clary pukanie do drzwi. Nie czekając na zaproszenie do pokoju weszła Isabelle. Na twarzy czarnowłosej widniał niepokojący uśmiech, lecz mimo to rudowłosa zachowała spokój.

- Mam coś dla Ciebie.  - powiedziała i wręczyła Clary małą torbę z nieznanym Clary logo. - Na pewno Ci się spodoba.

I już jej nie było. W środku znajdowała się czarna koronkowa bielizna na widok której Clary spiekła raka.

_________________________________________________________________________________

Przepraszam, że tak póżno dodaje rozdział, ale zostałam pozbawiona dostępu do komputera. :(
Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Zapraszam do komentowania. <3



sobota, 24 grudnia 2016

Najlepszego!!!


Pragnę życzyć wszystkim wesołych i udanych świąt.
Mam nadzieje, Ωe te święta okażą się dla nas wszystkich niezapomniane.
Wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku!!!


Ps: Rozdział pojawi się niedługo z wyjaśnieniami.

piątek, 2 grudnia 2016

Rozdział 4



  Przez pół dnia wraz z Izzy i mamą demolowałyśmy salon sukien ślubnych i maltretowałyśmy konsultantki i konsultantów. Na nic. Żadna sukienka nie odpowiadała Jocelyn.

Szczerze mówiąc nie widziałam mamy w żadnej z tych sukni pomimo, że wyglądała naprawdę pięknie. Nie to co Isabelle przez pierwsze 5 sekund każda suknia była dla niej idealna, ale później odrzucała ją doszukując się nawet najdrobniejszych niedoskonałości. Z każdą kolejną odrzuconą suknią nakręcała się jeszcze bardziej. Wreszcie to szaleństwo przerwała mama mówiąc:

- Dobra koniec tego. Po prostu nie czuje się w tych sukniach dobrze. Przepraszam was, ale nic z tego nie będzie.

Ja siedząc na kanapie koło Izzy dziękowałam Aniołowi za to, że to już koniec. Izzy za to wyglądała komicznie z włosami sterczącymi na wszystkie strony i lekko rozmazanym makijażem.

- Emm… Izzy? Nie obrazisz się jak ci coś tak szczerze powiem? - spytałam przegryzając wargę, próbując pokonać śmiech.

- O co chodzi Clary? - popatrzyła na mnie uważnie. - Tylko nie mów, że dla ciebie też mam szukać sukni ślubnej. Może jutro ale nie dzisiaj. Poza tym będziemy musiały zmienić salon, do tego nas już chyba nie wpuszczą.

Nie wytrzymałam na widoku jej poważnej miny i rozszerzonych oczu i wybuchłam śmiechem.
Zapewne tym aktem nie zjednałam sobie przychylności osób tu pracujących na ale trudno.

- Nie tylko masz rozmazany makijaż i włosy ster… - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ spanikowana brunetka z szybkością światła pobiegła do łazienki po drodze mijając zdziwioną Jocelyn.

- Clary? - spytała niepewnie moja mama. - Mam zwidy czy Isabelle właśnie dostała nagłej ewolucji szybkości?

Ku mojemu niezadowoleniu nie mogłam niestety w tej chwili jej odpowiedzieć gdyż dusiłam się ze śmiechu próbując jakoś go powstrzymać. Łzy wypłynęły mi z oczu, a twarz na pewno wyglądała jak dojrzały pomidor. Nadal się śmiejąc spojrzałam na mamę i to pomogło mi na śmiech zastępując go zachwytem. Jocelyn zapomniała zdjąć długiego welony, który ciągnął się za nią niczym lekki wietrzyk.

- Mamo! Wyglądasz wspaniale. Spójrz w lustro. Szybko popatrz i powiedz mi co sądzisz.

Jocelyn odwróciła się do lustra i jestem pewna, że ja miałam minę taką samą jak ona gdy się przejrzała w lustrze.

- To jest to, Clary. Nie potrzebuje długiej sukni, wystarczy mi welon by wszyscy zobaczyli, że jestem panną młodą. Szczęśliwą panną młodą. Luck na pewno się ucieszy. Mam sukienkę idealnie pasującą do tego. - po policzku spłynęła jej jedna łza, następnie mocno się do mnie przytuliła.

Ja również mocno ją przytuliłam. Stałam akurat przodem do lustra i zobaczyłam nasze odbicia. Tak podobne i jednocześnie różne od siebie. Bardzo potrzebowałam takiego dnia.

Czekałyśmy jeszcze parę minut nim wreszcie Izzy wróciła z łazienki z nowym makijażem i włosami ułożonymi perfekcyjnie.

- To co gotowe na dzień w spa? - spytała mama.

Ja tylko rozdziawiłam usta i patrzyłam się na nią jak ciele na malowane wrota. Izzy zapiszczała, a mama zrobiła mi zdjęcie upamiętniające moją "piękną" minę.

niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 3


Nareszcie wszystko zaczęło się układać. Zamieszkałam w Instytucie. Moja córka rosła w oczach.
Ja z Jace'm tworzyliśmy zgrany związek. Isabelle i Simon pogłębiali swój związek z każdym dniem. Trudno było znaleźć którekolwiek z nich osobno. Jocelyn i Luke zamierzają się wkrótce pobrać.
Nikt poza nimi nie zna jeszcze daty. Narzeczeni sprytnie to przed nami ukrywają. Isabelle staje na rzęsach żeby coś z nich wydusić, ale oni wciąż milczą jak grup. Aż pewnego dnia…

Właśnie układałam Kassi do spania gdy do pokoju wpadłam mama i powiedziała cicho żeby nie budzić małej, że mam być za 10 minut na dole. No to krótka piłka. Dziecko do łóżeczka. poproszenie Jace'a o pilnowanie i już stoję na dole.

- O co chodzi mamo?

- Ubieraj się Clary.

- Ale o co chodzi? - mówię i ubieram się jednocześnie.

- Niespodzianka. - mówi i podchodzi do mnie zawiązuje mi szalik na oczach tak żebym nic nie widziała.

- Serio mamo? Nie przepadam za niespodziankami.

Nie słyszę odpowiedzi tylko jestem ciągnięta, jak zgaduje, w stronę drzwi.
Mama otworzyła drzwi i w tym samym momencie wiatr porwał moje włosy rozrzucając je na wszystkie strony. Powinnam je chyba zacząć w końcu wiązać, przydałoby się także podciąć końcówki. Wzdycham i poddaje się prowadzeniu Jocelyn. To musi komicznie wyglądać z zewnątrz.
Wsiadamy do taksówki a w środku szok. Wyraźnie czuje perfumy Isabelle i dla pewności pytam:

- Izzy to ty?

- Clary? Co ty tutaj robisz?

Zgaduje, że ona także została ,,oślepiona" przez moją matkę.

- Nie mam pojęcia i najwyraźniej ty też nie. - wzdycham i układam się wygodnie na siedzeniu.

Przez całą podróż która trwała z 20 minut rozmyślałam o tym co będzie dalej. Jak potoczy się los mój i Jace'a, jak będziemy wychowywać córkę i czy będziemy kiedyś jedną wielką szczęśliwą rodziną. Na same rozmyślanie o tym czułam napięcie i podekscytowanie. Byłam pełna nadziei i obaw. Nie wiedziałam co przyniesie jutro więc jak mogłam myśleć o następnych dniach? Może i takie myślenie nie jest zbyt dobre ale w tamtym momencie nie mogłam myśleć inaczej. Chciałam się jednocześnie uśmiechać i płakać. Ale nie mogłam. Obiecałam sobie, że przeszłość zostanie za mną, teraz muszę budować przyszłość. Nie mogę się ograniczać taką małostką i ograniczać. Cóż łatwo powiedzieć trudno zrobić. Po tym wszystkim co przeżyłam nadal byłam w jakimś stopniu przyziemną, Clary Fray. Moje przemyślenia przerwało szturchanie w ramię. Starając się nie zaryć głową o sufit auta wysiadłam z samochodu i stanęłam niepewnie w miejscu wyznaczonym przez matkę. Zaraz obok mnie pojawiła się Isabelle.

- Ściągnijcie szaliki. - powiedziała moja mama a w jej głosie wyraźnie słyszałam szczęście i podekscytowanie.

Ściągnęłam szybko szalik i moim oczom ukazał się salon sukien ślubnych. Zaniemówiłam z otwartymi ustami. Isabelle za to zapiszczała radośnie i pociągnęła mnie i mamę za ręce do środka.

- Widzę, że niespodzianka się udała. Isabelle twoja radość jest pełna podziwu. - powiedziała mama ze śmiechem, a następnie zwróciła się niepewnie w moją stronę. - Clary? Wszystko w porządku? Nie cieszysz się? - zapytała zmartwiona.

Ja w końcu opanowałam osłupienie i szok i powiedziałam pełna szczęścia:

- Żartujesz? Cieszę się, po prostu zaskoczyłaś mnie. - powiedziałam i rzuciłam się na mamę z uściskiem.

Normalnie nie lubię zakupów, ale perspektywa wybierania z mamą i Izzy sukienki na jej ślub była tak cudowna, że myślałam, że eksploduje ze szczęścia. Zaśmiałam się jeszcze raz i uściskałam mamę z uśmiechem na twarzy. Isabelle widząc mój entuzjazm również nie mogła opanować uśmiechu i dołączyła do naszego uścisku. To musiało zabawnie wyglądać ale nie przejmowałam się tym. W tamtej chwili byłam tak szczęśliwa, że wszystko co przeżyłam przestało być w tamtej chwili istotne było tylko tu i teraz. Razem z moją rodziną.

_________________________________________________________________________________

Na początku przepraszam wszystkich za moją długa nieobecność. Wiem, że rozdział także nie powala, ale postaram się w najbliższym czasie wystawić coś godnego uwagi. Spowodowane jest to brakiem weny i tym, że co chwile mi przeszkadzano. Bardzo was przepraszam. Mam nadzieje, że się nie obraziliście i nadal tu jesteście. W każdym razie zapraszam do komentowania zarówno z hejtami jak i z pozytywnymi komentarzami.  To do następnego!!! <3

piątek, 28 października 2016

Rozdział 2


Clary


-Mamo gdzie są walizki?! - wołam już chyba piąty raz i wreszcie doczekuje się odpowiedzi.

- Masz ja na szafie. Luck później zabierze łóżeczko. - odkrzykuje Jocelyn z pokoju swojego i Lucka.

Nareszcie nadszedł dzień naszego wyjazdu z Idrysu. Jace jest tu od rana i pomaga się nam spakować. Właśnie składa ubranka Kassi i pakuje je do nowej walizki. Musze przyznać, że widok go z niemowlęcymi ubrankami jest zabawny. Pewnie dzięki temu na moich ustach widnieje lekki uśmieszek, jedyny szczery od tak dawna. Nasza córka śpi w nosidełku. Jak to u niemowląt bywa: spać, jeść i przewijać. Moje życie to same pieluchy. Może jednak powinnam Jace'owi pozwolić się bardziej odciążyć. Nie, że mi nie pomaga. Co to to nie. Wszyscy mi pomagają, ale i tak jestem zmęczona.Nieprzespane noce i pobudki spowodowane płaczem Kassi robią swoje.
Jocelyn rozpływa się nad wnuczką tak jak i Luck. Isabelle ciągle gada o tym jak ona uroczo wygląda i jaka jest podobna do mnie i do Jace'a. Aleck też często wpada razem z Magnusem, choć zazwyczaj są zajęci sobą. Magnus nadał mojej córce przydomek Cukierkowej Banshee, przez jej donośny płacz. Simon nie opuszcza nie wcale. Zamieszkał u nas na kanapie. Mimo moich próśb nie zgodził się na krótkie zamieszkanie w domu reprezentanta Dzieci Nocy ani z Lighwoodami. Powtarza wciąż, że jak tylko spuści mnie z oczu to popadam w kłopoty i, że on zostanie przy mnie aż do przeprowadzki.

Właśnie skończyłam pakować zabawki córki do torby gdy do pokoju wpadł Simon z naręczem butelek, smoczków i szczotek do czyszczenia butelek po mleku.

- Clary co mam z tym zrobić? - pyta najwyraźniej zrozpaczony próbując otrzymać wszystko w dłoniach - Po co w ogóle małemu dziecku tyle rzeczy. Nawet Isabelle nie ma tyle rzeczy.

Gdy skończył mówić wszystkie butelki wypadły mu z rąk i hałasem poturlały się po podłodze.
Jak na zawołanie Kassi zaczęła płakać obudzona hałasem.

- Dzięki Simon. A dopiero co usnęła.  - odpowiadam i zmierzam w stronę córki.

Nie mam pojęcia jakim cudem nie obudziła się przez moje wcześniejsze krzyki.

- To znaczy, że jestem złym wujkiem?! - zawołał za mną Simon, a ja nie mogłam się już powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.

- Clary idź do Simona zanim zabije się o swoje nogi. Ja zajmę się Kasandrą. - powiedział Jace który mógł ledwo mówić ze śmiechu.

Pokiwałam głową i wróciłam do Simona, który na czworakach zbierał wszystkie opuszczone przez siebie rzeczy.

- Jak wampir może być taką ciamajdą? - spytałam i podniosłam butelkę która potoczyła się aż pod łóżko.

- Sama nie jesteś lepsza. Pamiętasz swoje pierwsze treningi? - powiedział z iskierkami rozbawienia tańczącymi w oczach.

- Z kąt możesz wiedzieć jak wyglądały skoro ich nie widziałeś? - pytam z przekrzywioną głową.

- … - milczy i tylko uśmiecha się głupkowato.

Jak ja tego nie lubię. Wspominałam o tym? Nie? To teraz już wiecie.

- Izabelle… - mówię z  westchnieniem.

A to przyjaciółka. Już ja się jej odpłacę.

- Już nie jestem taka jak na początku, więc się nie broń. Jeśli są jakieś lekcje z bycia wampirem to chętnie za nie zapłacę dla ciebie. Psujesz mi reputacje Simon. - mówię z uśmiechem na ustach i kładę wszystko na łóżku.

- Skończyliście pogaduszki? - pyta się Jace - Kassi chyba się wyspała.

Spojrzałam na nich i znów się uśmiechnęłam. Widok Jace'a z dzieckiem był naprawdę uspokajający.
Wzięłam córkę na ręce i uśmiechnęłam się do ukochanego. Widać się tego nie spodziewał, więc postanowiłam zszokować go jeszcze bardziej. Stanęłam na palcach i lekko go pocałowałam. Widok jego twarzy był bezcenny.

- A teraz Simon jeśli chcesz być dobrym wujkiem to pójdziesz i umyjesz wszystkie rzeczy, które upuściłeś. I to migiem. Nie chce słyszeć żadnych protestów.

- Z kąt ta zmiana? - pyta Jace i uważnie mi się przygląda by sprawdzić czy nie udaje.

- Musze zostawić przeszłość za sobą. Nie pozwolę moim demonom mnie pochłonąć mam ciebie i Kassi i całą resztę. Nie mogę was zostawić. - mówię - A wiesz dlaczego?

- Dlaczego?

- Bo Cię kocham. - mówię i całuje go.


sobota, 15 października 2016

Rozdział 1



Clary

 Z kolejnego koszmaru obudził mnie płacz Kassi. Zmęczona przetarłam oczy i podeszłam do łóżeczka córeczki.

- Co się stało kochanie? - pytam i biorę ją na ręce.

Nadal jesteśmy w Idrysie, razem z Luck'iem i mamą mieszkamy w domu Amatis.
Sądziłam, że Luck'owi będzie trudno wrócić do domu siostry, ale najwyraźniej pogodził się z jej stratą.

Drzwi się otwierają i wchodzi Jocelyn.

- Pomóc ci Clary? - pyta się i podchodzi.

Głaszczę wnuczkę po główce i przypatruje mi się uważnie. Wymuszam uśmiech. Nie chce by wiedziała jak bardzo jestem zmęczona i zrozpaczona. Wciąż nie mogę przeboleć tego co zaszło w Edomie. W koszmarach wciąż przechodzę przez to samo. Poród, mój syn, Sebastian i śmierć mojego brata i syna. Mimo to uśmiecham się i mówię:

- Nie, nie trzeba. Muszę ją tylko przewinąć i nakarmić. Poradzę sobie. Idź spać na pewno jesteś zmęczona. Jutro wracamy do Nowego Jorku. Lepiej się wyśpij, trzeba będzie to wszystko spakować.

Pokazałam na łóżeczko Kassi i masę ubranek, zabawek i różnych akcesoriów potrzebnych dla dzieci.
Wszyscy staliśmy się swego rodzaju żywą legendą w Podziemnym świecie. Oczywiście nikt nie wie o wszystkim co się wydarzyło w Edomie. Wie o tym tylko Konsul. Jia obiecała, że nikomu nie powie. W każdym bądź razie inni Nocni Łowcy uznali nas za bohaterów. Dostałam masę różnych rzeczy dla Kassi w akcie podziękowania za uratowanie świata (znowu).

Jace wraz z Lighwood'ami mieszkają u Jii, do czasu powrotu do Instytutu. Jace zaproponował, że może zamieszkać ze mną i opiekować się ze mną z Kassi, ale ja odmówiłam. Nie czułabym się dobrze z nim pod jednym dachem. Na razie to za dużo. Oczywiście Jace nie odpuścił tak łatwo i codziennie zajmuje się córką. Ja staram się robić dobrą minę do złej gry. Obchodzi mnie teraz tylko córka. To jej poświęcam cały mój wolny czas. Nie ważne czy to w dzień czy to w nocy. Tylko ona się liczy. Wiem, że powrót do Instytutu będzie trudny, ale nie chce dłużej zostać w Idrysie. Kojarzy mi się on tylko z wojnami, Sebastianem i śmiercią Jace'a. Ucieczka od tego miejsca wydaje mi się najłatwiejsza.

Matka z niechęcią opuszcza mój pokój. Wiem, że się o mnie martwi i nie kupuje mojej gry, ale gdybym jej się przyznała już bym nie dała rady i tama z uwięzionymi emocjami puściłaby i zalała mnie swym potokiem.

Przewijam córkę i karmię piersią. Spokojnie i cicho patrzę jak je i powoli lepią jej się oczka. Wzdycham a ona puszcza moją pierś i przegląda mi się uważnie. Chowam pierś i lekko ją kołyszę.

- Nie martw się kaczuszko. Jutro wracamy do domu. Na pewno Ci się spodoba.
Mama i tatuś się tobą zajmą a teraz śpij. Jutro będzie męczący dzień.

Kładę Kassi do łóżeczka i spoglądam na zegarek.
Jest 3.20. Wszyscy wstaną na pewno o 8.00. Jace tu będzie o 8.30. Upewniam się, że córce jest ciepło i kładę się spać.

***

Siedzę na bujanym krześle i kołyszę się na nim wraz z synem spoczywającym w moich ramionach.
Spoglądam na jego czarne oczy i powstrzymuje fale łez. Przytulam go mocniej i mówię:

- Tak bardzo Cię przepraszam. Chciałam Cię uratować ale nie mogłam. Obiecuje, że nigdy o tobie nie zapomnę. Zawsze będziesz moim pierworodnym synem.

Całuje go w główkę i zamykam oczy oddając się ciszy i bujaniu fotela.

- To mogło być prawdziwe Clary. Nasz syn mógł żyć i ja też mogłem żyć. Mogliśmy żyć razem. Miałabyś dwójkę dzieci zamiast jednego. To wszystko twoja wina.

Syn znika z moich rąk. Szybko wstaje i odwracam się. Przede mną stoi Sebastian, trzyma syna na rękach i grzechocze mu grzechotką przed buzią a on się śmieję i próbuje ją złapać. Nigdy nie słyszałam śmiechu syna. Nie widziałam u niego jakiejkolwiek emocji, w moich snach tylko Sebastian potrafił sprawić by nasz syn stał się bardziej ludzki. 

- Nasz syn nie miałby życia z tobą i ja również. A Kassi. Pewnie byś ją zabił lub mi ją zabrał w akcie zemsty i złości. Może jego też byś mi odebrał. Ja zostałabym sama z tobą, a dzieci nigdy by nie poznały swojej matki. Nie kłam, nigdy byś nie dał mi byś szczęśliwą. Oboje to wiemy. - powiedziałam ze złością i łzami lejącymi mi się po policzkach.

Podchodzę do niego. Chce mu zabrać syna lecz on znika i pojawia się za mną. Kładzie syna do czarnego masywnego łóżeczka i czeka na moją reakcję. Podchodzę do łóżeczka chce wziąć syna na ręce ale on mi nie pozwala. Trzyma mnie w uścisku i nie pozwala zbliżyć do syna. Szarpie się, krzyczę ale to nic nie daje. Moje łzy nie robią na nim wrażenia.

***

No nareszcie napisałam ten rozdział. Męczyłam się z nim przez cały dzień. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Zachęcam również do komentowania. Do następnego rozdziału. :)




niedziela, 9 października 2016

Księga II - Prolog



  Wielkie zamieszanie zapanowało po naszym powrocie z Edomu.
Wszyscy pytali się co się stało, skąd wracamy? Widziałam zdziwienie w oczach wszystkich. Niektórzy otwarcie pokazywali na dziecko w moich ramionach, inni spoglądali na nie zdezorientowali i szeptali do ucha swoim sąsiadom. Dopiero Konsul zdołał wszystkich uspokoić.
Nas skierowano do pokoi znajdujących się nieopodal Sali Anioła. Byłam całkowicie rozbita. Ledwie trzymałam się na nogach. Czułam się odrętwiała, niezdolna do niczego. Jedyne czego miałam wiadomość to Kassi w moich ramionach. Taka mała i bezbronna. Spojrzałam na nią, mimo panującego zgiełku i obecności tylu osób była spokojna, zapatrzona we mnie swoimi pięknymi oczami koloru trawy.

Wszystko miało wrócić do normy. Rodzina, przyjaciele, świat, nawet miłość przypominała o sobie.
Ale czy nie jest za późno? Czy zdołam być taka jak dawniej? Po tym co przeżyłam wszystko wydaje się być takie czarno białe.

Biorę głęboki oddech czystego powietrza Idrysu.
Czas wznowić opowiadanie historii.

Nic co jest ważne nie przychodzi łatwo.
Łatwo przychodzą mi tylko łzy.
Każdy krok i słowo w moim przypadku są czymś dużym.
Nareszcie mogłam się poddać emocją, siła uleciała na wietrze.
Ale nie martwcie się moi mili, z każdej przepaści podnoszę się silniejsza.

_________________________________________________________________________________
Ta-dam! Księga druga stoi otworem. Czas na nowe przygody, wzloty i upadki. Jesteście gotowi?

sobota, 8 października 2016

Shadowhunters sezon 2

  Hej!
Jutro księga II. Widzieliście zwiastun 2 sezonu Shadowhunters? Są też dwa Sneack Peek.
Jedna część mnie krzycz: Tego nie było w książce. Co tu się dzieje?
A druga (ta większa): Siedź cicho. To jest extra.
Tak więc nie wiem jak wy ale ja ze zniecierpliwieniem czekam na 2 stycznia.

PS: Ta scena z Simonem mnie rozwaliła.
On na serio jest fatalnym wampirem, jak to mówił Raphael. =)


środa, 21 września 2016

Info

Witajcie nephilim.
Pewnie większość z was zauważyła, że dodałam ankietę co do tego czy napisać drugą księgę.
Zachęcam do głosowania w szczególności, że termin jej zakończenia nie jest długi.
Pamiętajcie wszystko zależy od was i waszych głosów.
Demonica Edomu :*

sobota, 17 września 2016

Epilog


Clary

Idąc za Sebastianem czułam coraz większy niepokój. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać.
On jest jak zamknięta księga która tylko czasami się otwierała i zawsze tylko na chwile.
Nie miałam wglądu w jego duszę albo tego co za nią uchodziło. Odgłosy naszych kroków towarzyszyły nam jak niewidzialni strażnicy pilnujący by cisza nie wdarła się między nas choćby na moment. Szliśmy powoli ze względu, że w tak zaawansowanej ciąży coraz trudniej było mi się poruszać. Szłam w niewielkim odstępie od niego. Nie chciałam go przypadkiem dotknąć a tym bardziej nie chciałam żeby on dotknął mnie. Jeden nawet najdrobniejszy jego dotyk sprawia, że dostaje dreszczy. Nie są to dreszcze podniecenia tylko strachu i chłodu, który zawsze mnie ogarnia przy choćby muśnięciu przez niego. Na dodatek czuje wtedy do siebie obrzydzenie a ta jedna jedyna noc z nim staje mi przed oczami jak niechcący przeminąć koszmar trzymający mnie w swych sidłach.

- Na pewno Ci si się spodoba to co przygotowałem. Moja królowa musi mieć wszystko tak samo jak król i jego dziedzic a zarazem potomek. - powiedział.

Drgnęłam na dźwięk jego głosu. Tak długo żadne z nas się nie odzywało mając za kompana jedynie echo kroków, że zapomniałam na chwile o jego obecności.

Nie odpowiedziałam tylko lekko kiwnęłam głową. Stanęliśmy przed zwykłymi drewnianymi drzwiami. Widząc oczekujący wzrok Sebastiana wzięłam głęboki wdech sięgnęłam do klamki.
Była zimna w dotyku, wyczułam na niej jakiś wzór. Nie miałam czasu żeby sprawdzić co to za wzór, bo Sebastian położył dłoń na moich plecach, chcąc zapewne mnie pośpieszyć jego dotyk sprawił, że zadrżałam i czym prędzej otworzyłam drzwi.

Nie wiem czego się spodziewałam ale z pewnością nie tego. Moim oczom ukazała się sypialnia w czarno białych kolorach z fioletowymi i czerwonymi akcentami. Na środku pokoju stało ogromne łóżko zaścielone w czarną i białą pościel i stos fioletowych i czerwonych poduszek.
Na podłodze z czarnych paneli leżał puchowy biały dywan. Na ścianie wisiał mój obraz przedstawiający jezioro Lyn podczas zachodu słońca tylko w szarościach. Na prawo od łóżka były dwie pary drzwi, a po lewej tylko jedne. Całkowicie już zdezorientowana spytałam z otwartymi szeroko oczami:

- Co to jest?

Sebastian podchodzi do mnie od tyłu, obejmuje w talii i kładzie ręce na moim brzuchu na co ja się wzdrygam i stoję jak słup soli nadal przyglądając się pokojowi dostrzegając coraz to nowe elementy wystroju.

- To jest nasza sypialnia. Przygotowałem ją dla nas. Dziś skończono nad nią pracę. Choć za mną. - powiedział i pociągnął mnie za rękę w stronę drzwi po lewej stronie.

Otworzył drzwi i wpuścił mnie do środka. Zobaczyłam piękny pokój dla dziecka. Po moim policzku spłynęła łza. Nagle to wszystko stało się takie realne. Ja i dziecko będziemy żyć z potworem który podaje się za mojego brata.

- Nie mam doświadczenia co do takich rzeczy więc daje ci wolną rękę. Możesz go zmienić jak tylko Ci się podoba. W sypialni po lewej znajduje się łazienka i garderoba. Po porodzie przeniesiemy się tutaj. Będziemy blisko siebie i dziecka. Co ty na to siostrzyczko?

- Ojciec roku. Dobrze, że mogę decydować o swoim życiu, nie ma co. Dziecko też będziesz kontrolował?

Zdaje się, że ta chwila nerwów nie podziałała dobrze ani na mnie ani na niego.

- Dobrze Cię widzieć w dobrym humorze.
Niestety muszę to powiedzieć. - chwycił mnie mocno za ramię. - Masz mnie szanować i słuchać. Jesteś moją królową a ja twoim królem. Kocham Cię i chce dla Ciebie jak najlepiej. Jeśli mnie zezłościsz zabiorę Ci to dziecko i zamknę w pokoju. Rozumiesz mnie? - spytał i puścił moje ramię.


- T-tak - odpowiedziałam i patrzyłam się jak zaklęta w łóżeczko w którym moje maleństwo będzie lada chwile leżało. Nie mogłam odpędzić od siebie myśli, że on może zabrać mi moje dziecko.

Moje dziecko. Nie jego. Nie nasze, tylko moje i Jace'a. Łzy napłynęły mi do oczu, za wszelką cenę nie chciałam by opuściły moje powieki. Szybko zamrugałam i przeniosłam wzrok z łóżeczka na Sebastiana, a konkretniej jego oczy. Były takie jak zawsze bez wyrazu. W tamtej chwili cieszyłam się z tego. Nie wiedziałam o czym myśli. Powiadają, że oczy są zwierciadłem duszy. On nie ma duszy.
Teraz widzę to dokładniej w tych czarnych tunelach bez dna.

Nagle poczułam szarpnięcie w dole brzucha.

Nie, nie to się nie dzieje!
Krzyczałam wewnątrz.
Złapałam mocno ramię Sebastiana i wypowiedziałam te banalne słowa:

- Wody mi odeszły. Ja rodzę!

***

Sebastian pomógł mi dojść z sypialni dziecięcej do NASZEJ nowej sypialni.
Położyłam się na łózko i zaczęłam głęboko oddychać jak na filmach. Haloo, mam dopiero 17 lat skąd mam wiedzieć jak się rodzi. Przebiłam nawet moją matkę. Magnus też nie dał mi żadnych wskazówek w końcu poród zaczął się za wcześnie.

Dalej już nie będę opowiadać chyba wszyscy wiedzą jak się rodzi.
Dużo bólu, krwi i krzyków. Przy porodzie pomagał mi Magnus, Isabelle i mama. Sebastian zgodził się by przy mnie była, bo w końcu to moja matka i to ona ma doświadczenie w rodzeniu.

Ciągle mi powtarzała:

- Nie bój się skarbie. Dasz radę. Jesteś silna. Wierzymy w ciebie. Wiem, że dasz radę, oddychaj.

Jej słowa ledwie do mnie docierały. Rozdzierana bólem nie mogłam się skupić. Tak bardzo chciałam by Jace tu był. Chciałam chwycić go za rękę i razem z nim powitać nasze dziecko na świecie.
Łzy lały mi się po policzkach mieszając z potem.

Po godzinie usłyszałam:

- Clary jeszcze tylko raz. Widać główkę.

Nie wiem kto to powiedział łzy w oczach zamazywały mi cały obraz.
Z krzykiem zrobiłam ostatni wysiłek i … urodziłam. To był trudniejsze niż myślałam.
Izzy starła mi pot i łzy z twarzy. Wreszcie wszystko widziałam. Na rękach Jocelyn zobaczyłam zakrwawione i płaczące niemowlę. Wyciągnęłam ręce, mama podała mi moje dziecko i zapłakałam ze szczęścia. Piękna dziewczynka ze szmaragdowo zielonymi oczami, takimi samymi jakie mam ja.

- To dziewczynka. - powiedział Magnus.

Przytuliłam dziecko i w tej samej chwili do pokoju wszedł Sebastian.
Podczas tej całek akcji porodowej stał pod drzwiami.
Wyszedł gdy w gorączce bólu nakazałam mu wyjść, bo inaczej nie będę przeć.

Na jego widok cała się spięłam.

- Gratulację. - podszedł do mnie i pocałował w czoło, mocniej przytuliłam dziecko. - Wyjdźcie chce zostać sam z Clary i naszym dzieckiem.

Gdy wszyscy mieli już wychodzić ja poczułam kolejny skurcz i krzyknęłam.

- Magnus co się dzieje?!

- Musi być drugie dziecko. - powiedział Magnus.

- Bliźnięta. - wyszeptałam.

***

Po kolejnej godzinie bólu i krzyków urodziłam syna.
Na jego widok przeraziłam się. Nie płakał. Myślałam, że nie żyje. Kiedy Magnus mi go podał zobaczyłam oczy czarne jak tunele. Takie same jakie ma Sebastian. Patrzył swymi oczami prosto na mnie. Na widok tego dziecka zapłakałam z rozpaczy.

To niemożliwe. To jest przecież niemożliwe. On nie może być jego.

Po porodzie drzwi znów się otworzyły i wszedł uśmiechnięty Sebastian.

- Mam też syna. Wspaniałe wieści. Wspaniale się spisałaś, siostrzyczko. Książę i księżniczka Edomu.

Wziął na ręce moją córkę i syna. Chłopiec nie okazał żadnych emocji, był jak lalka.
Dziewczynka gdy tylko ją dotkną zaczęła płakać. Jej słone łzy wsiąkały w ubranie i skórę Sebastiana zostawiając za sobą świetlisty kształt. Mój brat tego nie zauważył zauroczony swoim synem.
Ja to dostrzegłam Magnus najwyraźniej też gdyż zbliżył się odrobinę by lepiej widzieć.
Na twarzy Sebastiana powoli znikał uśmiech zastąpiony grymasem bólu.
Byłam przerażona i zafascynowana jednocześnie. Ruchem ręki kazałam Magnusowi zabrać moją córkę z jego rąk. Mojego synka niestety nikt nie mógł uratować. Ja byłam zbyt zmęczona i obolała by się podnieść, a Magnus trzymał na rękach moją mała Kasandrę.

- Mamo, Isabelle! - krzyczałam.

Podczas drugiego porodu zostały za drzwiami. Teraz szybko weszły. Isabelle szybko do mnie podbiegła, a Jocelyn patrzyła się jak zaklęta w mojego syna. Na pewno zauważyła jego zachowanie i oczy, te przeklęte czarne oczy. Krzyczałam na nią i Izzy żeby ratowały mojego syna, ale nie mogły się dostatecznie zbliżyć. Gdy chciały bliżej podejść odbijały się od niewidzialnej ściany która otaczała Sebastiana i mojego syna. Krzyczałam i płakałam a niebiański ogień zabijał powoli Sebastiana pnąc się coraz wyżej by dotrzeć do jego serca. Isabelle wybiegła z pomieszczenia. Krzyczałam za nią żeby mnie nie opuszczała trzymając moją matkę za rękę.
Płacząc mogłam tylko patrzeć jak Sebastian miota się w płomieniach które nie przekraczały niewidzialnej bariery. Mimo bólu trzymał naszego syna mocno przy piersi. To był najbardziej przerażający widok jaki widziałam w życiu. Chciałam wstać pomimo wszystko ale przytrzymywali mnie mama i Magnus. Izzy wróciła do pomieszczenia cała zdyszana zapewne po biegu i trzymała za rękę Jace'a za nim do pomieszczenia wpadł Alec, Luck i Simon. Jace, Alec, Luck i Simon patrzyli się zdezorientowani to na Sebastiana i mojego syna na jego rękach to na mnie miotającej się rozpaczliwie na łóżku to na płaczącą Kasandrę leżącą w łóżeczku, które Magnus magicznie przeniósł z pokoju obok. Jace szybko do mnie podbiegł zastępując Magnusa, popatrzyłam w jego złote oczy i zobaczyłam tam zdezorientowanie i smutek. Magnus wyjaśniał co się dzieję a ja krzyczałam błagając by ktoś uratował mojego syna. Chwile potem niebiański ogień przenikną do serca Sebastiana dosięgając również moje dziecko, które zamieniło się w dym i zniknęło. Pozostał tylko Sebastian leżący na podłodze i dławiący się krwią która wypływała z jego ust i nosa. Jego rysy twarzy się wygładziły nadając mu bardziej ludzki wygląd, a jego oczy przybrały kolor zieleni taki sam jaki mam ja i mama oraz moja córka. Jocelyn szybko do niego podbiegła i położyła mu głowę na swoich kolanach by ułatwić mu oddychanie. Sebastian otworzył usta i wychrypiał głosem pełnym bólu:

- Matko. To ja Jonathan. Jestem wolny. Przepraszam Cię przepraszam was wszystkich. - odwrócił głowę w moją stronę - Wybacz mi Clary ja tego nie chciałem to On. Miał kontrolę nad moim ciałem… próbowałem walczyć ale on był silniejszy, mogłem tylko patrzeć. Przepraszam Cię… tak bardzo Cię przepraszam. - wziął ostatni świszczący oddech, zamknął oczy i zmarł.

Jocelyn płakała ja zresztą też. Jace pomógł mi wstać wzięłam córkę na ręce i podałam Jace'owi.

- Jace poznaj Kassi. Naszą córkę

Blondyn patrzył się w szkraba jak zaklęty, wziął ja ostrożnie na ręce jakby była ze szkła, przytulił do piersi i uśmiechnął się. Odwróciłam się i podeszłam do mamy która wciąż klęczała na podłodze z głową Jonathana na kolanach i płakała głaszcząc jego białe włosy. Ja również ulękłam i kolejny raz się rozpłakałam. Płakałam za bratem i moim synem. Wiedziałam, że to dziecko byłoby takim samym potworem jak Sebastian, ale każda matka kocha swoje dziecko choćby nie wiadomo jakie było.

- Magnusie, sprawdź proszę co się dzieję na zewnątrz. - powiedziałam i przytuliłam mamę.

Czarownik wyjrzał na zewnątrz przez okno i powiedział:

- Clary, musisz to zobaczyć. Jesteśmy wolni. Na Prezesa Miau jesteśmy wolni. Wszyscy Mroczni nie żyją ze śmiercią Sebastiana zginęli i oni. Na dziedzińcu jest brama do naszego świata, pozostali nephilim już przez nią przechodzą. Musimy iść zanim się zamknie inaczej tu utkniemy.

Tak więc cała gromadą ruszyliśmy na dziedziniec. Jace mnie podtrzymywał żebym nie upadła, ponieważ nadal byłam cała zmęczona i obolała. Isabelle trzymała na rękach moją córkę zawiniętą w biały kocyk. Jocelyn szła z Lukiem który niósł ciało mojego brata, Alec i Magnus szli przodem trzymając się za ręce. Przeszliśmy wszyscy przez świetlistą bramę i znaleźliśmy się u podnóża fontanny z syreną w Alicante.

Witam wszystkich Nocnych Łowców.
Wiem, że powinnam to już dawno wstawić ale jak zaczęłam pisać to było już późno potem dokuczała mi wena i pisałam to parę dni. Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie i ten epilog będzie wystarczający na przeprosiny.















niedziela, 4 września 2016

LBA nr 6

Przepraszam, że tak długo mnie nie było ale miałam problemy natury technicznej.
Powracam do was z kolejnym LBA.


Nominowana zostałam przez A. Fairchild - Herondale (blog).

 1. Co sądzisz o programach w stylu reality show? Ciekawy sposób na rozrywkę czy wylęgarnia głupoty?

Raczej nie oglądam takich rzeczy, a jeśli już to nigdy do końca po prostu nie wytrzymuje.


2. Jaki rodzaj muzyki słuchasz i dlaczego akurat ten?


Słucham różnych rodzajów muzyki. Głównie pop i rock. 

Co mi tam do ucha wpadnie.

3. Do której książki masz wielgachny sentyment?


Do Harrego Pottera.


4. Jaki gatunek literacki jest najbliższy Twemu sercu?


Dramat, romans i przygodowy.


5. Z którą z postaci wybrałabyś się w podróż dookoła świata?


Z Magnusem. Zwiedził tyle miejsc, że na pewno fajnie by się z nim podróżowało.


6. Wolisz książki cienkie (do 250 stron), średnie (do 500 stron) czy długie (powyżej 500)?


Nie mam zdania. Obojętne mi jest ile książka ma stron byle by była ciekawa i wciągająca.


7. Co sądzisz o self-publishingu?


Nie mam zielonego pojęcia co to jest.

8. Według ciebie lepiej, by film był dokładnym odwzorowaniem książki czy różnił się od niej?

Wole by film był dokładnym odwzorowaniem książki. Nie mam nic przeciwko lekkim zmianom no ale bez przesady. Weźmy takiego Eragona.


 9. Uważasz, że lektury są warte czytania? A może na zdrowie wychodzi omijanie ich szerokim łukiem?


Dla mnie lektury zawsze są nudne. Choćby nie wiem jaka to była książka to już samo słowo "lektura"  sprawia, że książka staje się automatycznie nudna. Ciekawa staje się zazwyczaj na końcu. Czytanie lektur wychodzi mi wyjątkowo opornie, potrafię jedną lekturę męczyć przez dobre parę tygodni. 

Po prostu mózg mi wysiada i nie daje rady czytać dalej. 

10. Wolałabyś urodzić się w swojej ulubionej rzeczywistości fikcyjnej nie wiedząc o tym czy zostać tym kim jesteś i siedzieć z nosem w książce? 


Nie wiem, nie mam zdania. Z jednej strony perspektywa urodzenia się w świecie fantasy jest pociągająca lecz z innej strony wole zostać tam gdzie jestem.



1. Jaka jest Twoja opinia na temat twórczości fanowskiej? Popierasz tworzenia fanfiction, fanartów itp. czy uważasz to za coś niewłaściwego?

Oczywiście, że to popieram, w końcu sama pisze ff. 
Sądzę, że to doskonały sposób na rozwijanie sowich umiejętności pisarskich.

Nominacje:


Nie ma nominacji. ;) Mam nadzieję, że się nie obrazicie.

Następny rozdział będzie już epilogiem. No niestety. Może napiszę dalszą część a może nie, nie wiem. W każdym razie do zobaczonka w następnym wpisie.


niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 24


Sebastian

- Wszystko gotowe, Panie. - mówi jakiś Mroczny.
Nie pamiętam jak się nazywa. Szczerze mówiąc niewiele mnie to obchodzi.
- Dobrze. Możesz odejść. - mówię i od niechcenia macham ręką.
Mroczny Nephilim kłania mi się i odchodzi.
Znów pochylam się nad papierami zawierającymi dane o liczebności mojej armii, ilości zakładników i demonów mi poddanych. Zniesmaczony ich małą ilością odkładam papiery z powrotem na miejsce i kieruje się do drzwi. Przemierzam korytarz i pukam do pokoju Clary.
 Zamyślony wchodzę do pokoju nie czekając nawet na „proszę".
Moim oczom ukazuje się widok niczym z obrazka, moja siostra siedzi na bujanym fotelu z ręką na swoim dużym brzuchu i coś pisze.
- Witaj, moja królowo. - mówię z uśmiechem, podchodzę do niej i całuje w czoło.





Clary

Do mojego kochanego maleństwa.

Nie gniewaj się, że nie użyłam twojego imienia, ale nawet nie znam twojej płci. Ten list nie jest skutkiem hormonów lecz obaw.
Od jakiegoś czasu nie czuje się dobrze. Magnus zapewnia mnie, że nic Ci się nie stanie. Jak będzie ze mną tego nie wiem, więc postanowiłam się na taką ewentualność ubezpieczyć gdybym nie przeżyła. Jeśli coś mi się stanie nie obwiniaj się, bo to nie Twoja wina. Odpowiedzialność ponosi mój brat a raczej Sebastian. 
Pragnę ci przekazać, że bardzo Cię kocham bez względu na wszystko. Nawet teraz czuje Twoje ruchy. Za każdym razem gdy czuje Cię uśmiecham się. Dla Ciebie zniosę wszystko. Jesteś moją jedyną nadzieją. Jeśli mnie zabraknie nie powiem Ci rzeczy, które bardzo chce Ci przekazać. Dlatego zawarte są w tym liście. 
Nigdy się nie poddawaj.
Szczerość i dobro to nie słabości to cnoty, które należy pielęgnować.
Miłość którą Cię otaczam nigdy nie wygaśnie.
W twoim sercu zawsze będzie cząstka mnie, więc nawet jeśli będziesz się czuć samotnie ja zawsze z tobą będę.
Wokół Ciebie są osoby, które Cię naprawdę kochają, 
NIGDY w to nie wątp.


Cóż to chyba wszystko.
Bardzo Cię kocham 
Mama.











- Witaj, moja królowo. - na dźwięk głosu Sebastiana aż podskoczyłam na fotelu.
Zapomniałam już jak szybko i cicho potrafi się poruszać. Schowałam list do szkicownika w twardej okładce, który robił mi za podkładkę.
- Co ty tu robisz? Pomyliłeś pokoje? - pytam już opanowanym głosem z nutką sarkazmu.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Teraz sobie o mnie przypomniałeś? Nie mam ochoty na twoją niespodziankę. - mówię i (z pewną trudnością) wstaje z fotela. Odkładam szkicownik na burko a długopis do koszyczka.
- Chodź ta ci się z pewnością spodoba. Nie martw się to nic strasznego. Nikogo tym razem nie zabiłem, przyrzekam. - mówi Sebastian i ciągnie mnie za rękę w kierunku drzwi.
W tej chwili czułam na pewno ciekawość ale i obawy. Nigdy nie wiadomo co narodzi się w jego chorej głowie. Wyszarpuje rękę z jego uścisku i idę za nim. Nie mogę znieść jego dotyku.

wtorek, 9 sierpnia 2016

LBA nr 5

LBA




Po raz kolejny zostałam nominowana do LBA, tym razem przez Ms. Veronica.
Mam napisać 2-5 książek, które w jakiś sposób zmieniły moje życie.

Musze przyznać, że to trudne i nie mam pojęcia jakie książki wytypować.

1. Zostań jeśli kochasz i Wróć jeśli pamiętasz. Te książki wywołały we mnie różne przemyślenia o życiu. Do tej pory nie wiem jaki miały one skutek. xd

2. Bogini oceanu. To dzięki niej zachciało mi się kiedyś pisać i reszta tej iskry do pisania, która we mnie pozostała przyczyniła się do powstania mojego bloga.

3. Złodziejka książek. Ta książka mnie poruszyła, za pierwszym razem gdy oglądałam film popłakałam się i z książką było tak samo.

4. Mały książę. Ta książka daje zdecydowanie dużo do myślenia. Dzięki niej lepiej dostrzegam różnice pomiędzy postrzeganiem życia przez dorosłych, a postrzeganiem go przez dzieci.

To tyle jeśli chodzi o mnie.

Nominuje:
dont-be-scared-shadowhunters.blogspot.com
moja-historia-daryaniola.blogspot.com
death-is-only-the-beginning-tmi.blogspot.com

Macie napisać 5 waszych ulubionych filmów powstałych na podstawie książki.

niedziela, 31 lipca 2016

LBA nr.4


Witajcie Nocni Łowcy. 
Tak jak obiecałam wstawiam zaległe LBA, za nominację serdecznie dziękuje Mania Maja.  

Mam napisać 11 książek/serii/trylogii/sag itp. które polecam.

1. Dary Anioła.
2. Diabelskie Maszyny.
3. Wampiraci.
4. Dom Nocy.
5. Szeptem.
6. Błękitnokrwiści.
7. Harry Potter.
8. Niezgodna.
9. Złodziejka książek.
10. Zmierzch.
11. Silver, Winter.

Ok. To tyle. Mimo, że mam jeszcze wiele książek w głowie to napisałam pierwsze 11 które przyszły mi do głowy.

Dobra a teraz czas na nominację. ^_^


Musicie wymienić 11 rzeczy bez których nie możecie żyć.


piątek, 29 lipca 2016

TAG 2

Tak jak obiecałam dodaje drugą część TAG'u.
Bez dłuższej zwłoki zapraszam. (Poprzednia część TAG'u)
                                    
                                     Miraculum TAG 




1. Marinette Dupain - Cheng - roztrzepana główna bohaterka.
Grace Tempest z Wampiratów.

2. Adrien Agreste - postać ze złym ojcem.
Clary oczywiście.

3. Alya Césaire - postać, która jest fanką innej postaci.
Nw.

4. Władca Ciem - tajemniczy antagonista.
Valentine, Sebastian, Voldemort, Sidorio.

5. Tikki i Plagg - postacie drugoplanowe, ważne dla fabuły.
Darcy Flotsan, Lorcan Furley, Sina, Haymitch, Efi…

6. Mistrz Fu - mentor.
Kapitan, Mosh Zu Kamal

7. Chloé Bourgeois - typowa blondynka.
Jessica ze Zmierzchu.

8. Alix Kubdel - chłopczyca.
Katniss oczywiście.

9. Lila - postać ogólnie nielubiana.
Grab i Goyle? Nie wiem ja ogólnie wszystkie postacie z książek lubię.

10. Jagged Stone - postać bardzo znana w swoim świecie.
Harry Potter!!! Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać (Voldemort).

11. Sabrina - kujon. 
HEREMIONA!!!

12. Rose i Juleka - dwie najlepsze przyjaciółki.
Grace i Darcy. Clary i Izzy?

13. Manon - irytująca młodsza bohaterka.
Colin z drugiej części Harrego Pottera.

14. Fang - zwierzęcy przyjaciel.
Safira z Eragona może być?

15. Akuma - postać, która robi straszne zamieszanie. 
Lilith, Asmodeusz.

Niestety rozczaruje was i nie nominuje nikogo. Mam nadzieje, że nie będziecie się gniewać. :_ :***

środa, 27 lipca 2016

Rozdział 23

Rozdział 23

    Po kolacji Sebastian tak jak mówił odprowadził mnie do pokoju.
Wciąż jestem w szoku, cała się trzęse. Potrafie myśleć tylko o tej kobiecie.
Z tych nerwów zaczął boleć mnie brzuch na którym położyłam rękę w nadziei, że jej ciepło trochę mi pomoże. Sebastian otwiera drzwi a ja wchodzę na drżących nogach do pokoju i obejmuje się ramionami. Mój brat staje przy mnie i szepcze mi do ucha:
- Czy rozumiesz, że twoja kara była konieczna?
- T-tak. Rozumiem. - mówię roztrzęsionym głosem i wyciągam z szafy piżamę.
Idę do łazienki odkręcam gorącą i zimną wodę, rozbieram się i zdejmuję ten cholerny diadem następnie wchodzę pod strumień wody i zamykam oczy. Krew z moich rąk spływa barwiąc wodę na różowo. Szkoda, że oznaki tego co się stało znikają tylko z zewnątrz a nie z wewnątrz. Sięgam po żel pod prysznic o zapachu róży i namydlam ciało, później przychodzi kolej na szampon biorę ten o zapachu tropikalnym i myję włosy. Spłukuję się i nakładam odżywkę, włosy zamykam szczelnie w turbanie. Ubieram się i suszę włosy.
W lustrze nie widzę siebie tylko żałosną postać. Rude włosy spływają falami po ramionach. Zaczerwienione i spuchnięte oczy. Brzuch wielki jak balon. Jeszcze parę tygodni i nadejdzie dzień w którym poznam swoje dziecko, które mnie wyzwoli, lecz wątpię żeby miało wyzwolić mnie także przed samą sobą i tym czego doświadczyłam. Otwieram drzwi i kładę się spać.

***
Budzę się z koszmaru już chyba trzeci raz tej nocy i już trzeci raz mój krzyk roznosi echo po korytarzach. Opadam na poduszki wyczerpana i zaczynam płakać sięgam po chusteczki które leżą na szafce nocnej i ocieram oczy. Próbuje znów zasnąć ale nie mogę, moje koszmary są zbyt realistyczne. Ciągle widzę siebie nad tą konającą kobietą ale po chwili jej miejsce zajmują moi bliscy. Po kolei widzę mamę, Luka, Jace'a, Isabelle, Simona, Magnusa, Alec'a i wszystkich ludzi którzy przewinęli się po moim życiu i coś dla mnie znaczyli. Potem obraz się zmienia i widzę siebie stojącą w ciemności. Kolory otchłani są ciemne, nie ma ona kontorów ani kształtów jest bezdenną pustką. Po środku stoję ja w krwisto czerwonej sukni sięgającej mi do połowy ud i ciągnącej się za mną z tyłu.


Na rękach trzymam białe zawiniątko a w środku tego białego kocyka leży dziecko i patrzy się na mnie swoimi zielonymi oczami tak podobnymi do moich. Uśmiecha się do mnie, a ja trzymam je pewnie i mocno. Nagle obraz się zmienia i kocyk przestaje byś śnieżno biały jego spód zabarwia się na czerwono i ogarnia cały kocyk. Dziecko przestaje się uśmiechać tylko patrzy na mnie oczami bezdennymi jak studnie bez dna, a ja uświadamiam sobie, że takie same oczy ma Sebastian. Dziecko znika z moich ramion. Rozpływa się w nicości nie pozostawiając po sobie śladu. Właśnie w tej chwili zawsze budzę się z krzykiem cała zlana potem.

Mam dość już nie zasnę. Przynajmniej nie sama. Tak bardzo nie chce być teraz sama. Co ja bym oddała za choćby chwilę z Jace'm. W ogóle z kimkolwiek. Ale jestem skazana na samotność. Z tymi ponurymi myślami skierowałam się do łazienki by wziąć prysznic. Woda zmyła ze mnie senność lecz zmęczenie pozostało. Po prysznicu przyszła kolej na ubranie. W mojej "szafie" bo innego określenia nie mam nic nie przykuwa mojej uwagi. Wszystko jest albo za ciasne alba za bardzo odkrywające. Mam. Po co mi jakieś zdolności do wyciągania rzeczy z papieru i ponownego ich wkładania skoro nie mogę tego jakoś za bardzo użyć. No bo po co? Sięgam po pusty szkicownik i szybko rysuje tam ładną sukienkę ciążową. Jak mus to mus. Koloruję ją i wprowadzam ostatnie poprawki. Wynik nie jest taki zły. Czas na gwóźdź programu. Panie i panowie albo za chwilę Clary zrobi z siebie idiotkę albo geniusza. Wkładam rękę w kartkę i zaciskam palce na materiale. W następnej chwili trzymam w ręku sukienkę z mojego projektu. Szybko ją zakładam. Leży jak ulał. Zachęcona tym sukcesem przewracam stronę i rysuje na niej jabłko. Abrakadabra i już. Trzymam w dłoni apetycznie wyglądające jabłko. Biorę gryz i słodki sok atakuje moje kubki smakowe. Zadowolona z rezultatu chowam jabłko z powrotem do kartki. Odkładam szkicownik na biurko i znów przebieram się w piżamę. Tym razem nie mam już koszmarów. Trwałam w objęciach Morfeusza wystarczająco długo by następnego dnia być gotowa na wszystko co przyniesie mi mój chory los. 

poniedziałek, 18 lipca 2016

Ogłoszenie prosto ze zebrania Clave.

Hej. Sorry, że się nie odzywam ani nic nie dodaje. Po prostu przyjechała do mnie kuzynka i nie ma jak pisać z kimś uczepionym twojego ramienia. Tak więc postaram się niedługo dodać drugą część TAG'u i LBA. Co do rozdziału to się nie martwcie po prostu jak napisałam trochę więcej to mi się nie zapisało i byłam mego zła. No cóż postaram się to wszystko narawić. To do następnego wpisu.
:*   

piątek, 8 lipca 2016

TAG 1


Zostałam nominowana przez A. Fairchild - Herondale (jej blog).
Nie martwcie się nie mam pojęcia co to jest. :*

1. Poderżnięte gardło - Książka, w której wiele rzeczy działo się niespodziewanie.
Hmm. „Bogini oceanu". P. C. Cast

2. Samobójstwo - Książka, którą ktoś Ci polecił, a Ty przeczytałaś z uprzejmości, mimo że Ci się nie podobała.
Chyba nie ma takiej książki.

3. Żyletka - Książka, o której słyszałaś, że jest dobra, ale na koniec okazała się być jeszcze lepsza.
„Ewangelia według Lokiego".

4. Powieszenie na stryczku - Książka, która była bardzo nudna i długo się ją czytało.
Prawie wszystkie lektury szkolne. To była masakra.

 5. Kopnięcie prądem -  Akcja rozpoczęła się już na samym początku. 
„Dary Anioła" i „ Diabelskie Maszyny".
To chyba oczywiste, nie?

6. Jad węża - Książka, po której kac gwarantowany.
„Wielki północny ocean".
„Akademia wampirów" (cała seria oczywiście).

 7. Upadek z wysokości - Koniec, którego się nie spodziewałaś.
„Więzień Labiryntu: Lek na Śmierć".
„Wampiraci" może tytuł pachnie dziecinnie ale to naprawdę uzależnia cała seria jest jak narkotyk.

8. Pobicie - Książka, przez którą czułaś, jakbyś wyzionęła ducha.
„Zostań jeśli kochasz" i „Wróć jeśli pamiętasz".

9. Płoniesz na stosie - W książce występowało wiele "gorących" wątków.
„Bogini oceanu".

10. Naturalna śmierć - Książka nie dobra, nie zła ale w sam raz.
„Mały Książę"? Książka nie taka zła ani dobra. 
Najlepsza na nudne wieczory.

11. Pogrzebany żywcem - Brakowało Ci tchu, gdy czytałaś tą książkę.
Cała seria „Dary Anioła" i  „Akademia Wampirów".

12. Wypadek samochodowy - Książka, o której dowiedziałaś się przypadkiem i bardzo Ci się spodobała.
„Złodziejka książek".

13. Wygłodzona - Książka, której żałujesz, że autor nie napisał kontynuacji.
„Ocalona".

14. Topielec - Książka, w której dużą rolę grały pieniądze.
Cała saga „Wybrani".


15. Wybuch - Książka, w której było dużo wybuchów.
Saga o Percy'm Jackson'ie może być?

16. Przedawkowanie leków - Książka, której kontynuacji jest aż za dużo.
„Błękitnokrwiści" bardzo mi się podobała ta seria, no ale tych kontynuacji było tak duuuuuuuuuużo.
„Dom nocy" tą serię uwielbiam ale tam jest tyle kontynuacji, że zajmuje prawię całą półkę w bibliotece no i jeszcze dodatki do niej pokazujące historie niektórych nauczycieli.

17. Plaga - Czyli nominacje. :*
Ms. Veronica - http://the-mortal-instruments-the-otherstory.blogspot.com




















środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 22

Rozdział 22

Siedze na drugim końcu stołu który spokojnie mógłby pomieścić 10 osób. Po drugiej stronie siedzi Sebastian i uzgadnia coś po cichu z Mrocznym. Chyba ma na imię Axel. Był jednym z pierwszych przemiemionych. Ale to nie ważne. Piję sok pomarańczowy i wzdycham z nudów. Dzięki Bogu, że nie mogę pić arkocholu. Gdybym mogła mój brat pewnie lałby we mnie ile wlezie. A tak przynajmniej nie stracę jasności umysłu. Oby wszystko pozostało pod kontrolą. Głaszcze swój zaokrąglony brzuch w odpowiedzi czuje ruchy mojego maleństwa. Dopiero za chwilę orientuję się, że Axel wyszedł a Sebastianmi się przypatruję.
- Pięknie wyglądasz. Widze, że Amatis pouczyła Cię w sprawie wyglądu. Z tego co wiem Izabelle też ci pomaga z ubieraniem.
- Nie widze sensu w tej rozmowie. Mów o co Ci chodzi i zakończmy tą bezsensowną kolację.
-Ach. No dobrze. Ale dopiero po kolacji w twoim stanie musisz dużo jeść. Widzę twój brzuch. - mówi i się do mnie uśmiecha.
Moja twarz pozostaje bez wyrazu. Nakładam na talerz kurczaka i ryż z warzywami.

***

Po skończonej kolacji wycieram usta i rzucam serwetkę na pusty talerz.
-Więc? -pytam.
- Więc,  rozczarowałaś mnie siostrzyczko. Zakazałem ci kontaktów z Jace´m a ty nie posłuchałaś. Należy ci się kara. - mówi i podchodzi do mnie.
-Ja go nawet nie widziałam. Oddzielały nas drzwi. O tym zapewne też wiesz. - odparowuje choć w moim głosie słychać lekki strach i niepokój.
- Wiem ale nie toleruje nieposłuszeństwa. A zwłaszcza, że należysz do mnie i nosisz w sobie moje dziecko.- teraz trzyma mnie za ramiona mocno ściskając.
Jestem pewna, że jutro ujrzę tam siniaki. Sycze z bólu i mówię:
- Przestań to boli.
Puszcza mnie ale z wielkim trudem. Wychodzi przez głowne drzwi i zaraz potem wraca ciągnąc za włosy jakąś kobietę, Nephilim. Rozpoznaje po znakach na ramionach. Ma ona na sobie strój bojowy choć trochę podniszczony. Zgaduje, że ucierpiał podczas budowy. Kobieta płaczę.
- Kto to jest? - pytam i patrze jak kobieta upada gdy Sebastian puszcza jej włosy.
Chce do niej podejść ale Sebastian powstrzymuje mnie ruchem ręki.
- Stój! Dość już zepsułaś. Nie psuj swojej kary.
Więc stoję i patrze jak Sebastian ponownie zaciska rękę na włosach kobiety i podrzyna jej gardło sztyletem. Krzyczę na całe gardło i szarpie się w mocnym uścisku Sebastiana, który nie wiadomo kiedy staną obok mnie. Wbijam mu paznokcie w rękę ale to nic nie daje. Próbuje kopać, bić i drapać, ale on jest jak posąg nieczuły na ból i moje cierpienie.
Jest dla mnie zbyt silny. Nie pozwala mi odwrócić głowy. Zmusza do patrzenia. Ciało kobiety stygnie, krew krzepnie w żyłach a wokoło głowy biednej Nephilim jest kałuża krwi, która wygląda jak straszna, krwawa aureola. Oczy ma otwarte lecz nie widzę już w nich błysku życia. Usta zastygają w niemym krzyku. Osuwam się na kolana i płaczę. Sebastian stoi nade mną i przypatruję się mojemu cierpieniu. Podchodzę na drżących nogach do kobiety i przypatruje się jej twarzy. Odgarniam jej z twarzy kosmyk włosów i zakładam za ucho.
Odwracam głowę. Nie mogę dłużej patrzeć na ten przerażający widok.
Podnoszę się z kolan i odwracam twarzą do Sebastiana.
On stoi z założonymi rękami i mówi:
- Nie toleruje nieposłuszeństwa. Od dziś masz mnie słuchać i przestrzegać wszystkich moich zasad. Za każdą niesubordynację czeka Cię kara. Zrozum Clary, że Cię kocham i chce dla Ciebie jak najlepiej. Chodź odprowadzę Cię do pokoju.
  

piątek, 24 czerwca 2016

WAKACJE!!!

Tak nareszcie. Dwa miesiące lenistwa i czystej rozkoszy. Życzę wam wszystkim by te wakacje były niezapomniane i pełne wrażeń. Psst. Nie zapominajcie poszaleć z przyjaciółmi.

środa, 22 czerwca 2016

LBA nr 3

LBA!!!

Zostałam nominowana przez Mania Maja (blog).
Miałam napisać 11 faktów o mnie.

1. Wczoraj byłam na wagarach.

2. Nienawidze wczesnego wstawania.

3.Jestem wybredna jeśli chodzi o jedzenie.

4. Piszę pamiętnik.

5. Nie mogę żyć bez muzyki.

6. Codziennie czytam wszystkue blogi z mojej listy.

7. Uwielbiam pływać.

8. Nie mam rodzeństwa.

9. Uwielbiam płatki Lion.

10. Ryczałam kiedyś godzinę przez piosenkę.

11. Potrafię spędzić cały dzień czytając.




Nominuję:
Nikogo. Sorry ale nie mam pomysłów.

Dla ciekawych mam już trochę następnego rozdziału.