Bądź gotów pogrążyć się w Świecie Cieni. Pokochaj walkę, pokochaj krew. Pokochaj samego siebie.
Music
piątek, 28 października 2016
Rozdział 2
Clary
-Mamo gdzie są walizki?! - wołam już chyba piąty raz i wreszcie doczekuje się odpowiedzi.
- Masz ja na szafie. Luck później zabierze łóżeczko. - odkrzykuje Jocelyn z pokoju swojego i Lucka.
Nareszcie nadszedł dzień naszego wyjazdu z Idrysu. Jace jest tu od rana i pomaga się nam spakować. Właśnie składa ubranka Kassi i pakuje je do nowej walizki. Musze przyznać, że widok go z niemowlęcymi ubrankami jest zabawny. Pewnie dzięki temu na moich ustach widnieje lekki uśmieszek, jedyny szczery od tak dawna. Nasza córka śpi w nosidełku. Jak to u niemowląt bywa: spać, jeść i przewijać. Moje życie to same pieluchy. Może jednak powinnam Jace'owi pozwolić się bardziej odciążyć. Nie, że mi nie pomaga. Co to to nie. Wszyscy mi pomagają, ale i tak jestem zmęczona.Nieprzespane noce i pobudki spowodowane płaczem Kassi robią swoje.
Jocelyn rozpływa się nad wnuczką tak jak i Luck. Isabelle ciągle gada o tym jak ona uroczo wygląda i jaka jest podobna do mnie i do Jace'a. Aleck też często wpada razem z Magnusem, choć zazwyczaj są zajęci sobą. Magnus nadał mojej córce przydomek Cukierkowej Banshee, przez jej donośny płacz. Simon nie opuszcza nie wcale. Zamieszkał u nas na kanapie. Mimo moich próśb nie zgodził się na krótkie zamieszkanie w domu reprezentanta Dzieci Nocy ani z Lighwoodami. Powtarza wciąż, że jak tylko spuści mnie z oczu to popadam w kłopoty i, że on zostanie przy mnie aż do przeprowadzki.
Właśnie skończyłam pakować zabawki córki do torby gdy do pokoju wpadł Simon z naręczem butelek, smoczków i szczotek do czyszczenia butelek po mleku.
- Clary co mam z tym zrobić? - pyta najwyraźniej zrozpaczony próbując otrzymać wszystko w dłoniach - Po co w ogóle małemu dziecku tyle rzeczy. Nawet Isabelle nie ma tyle rzeczy.
Gdy skończył mówić wszystkie butelki wypadły mu z rąk i hałasem poturlały się po podłodze.
Jak na zawołanie Kassi zaczęła płakać obudzona hałasem.
- Dzięki Simon. A dopiero co usnęła. - odpowiadam i zmierzam w stronę córki.
Nie mam pojęcia jakim cudem nie obudziła się przez moje wcześniejsze krzyki.
- To znaczy, że jestem złym wujkiem?! - zawołał za mną Simon, a ja nie mogłam się już powstrzymać i wybuchnęłam śmiechem.
- Clary idź do Simona zanim zabije się o swoje nogi. Ja zajmę się Kasandrą. - powiedział Jace który mógł ledwo mówić ze śmiechu.
Pokiwałam głową i wróciłam do Simona, który na czworakach zbierał wszystkie opuszczone przez siebie rzeczy.
- Jak wampir może być taką ciamajdą? - spytałam i podniosłam butelkę która potoczyła się aż pod łóżko.
- Sama nie jesteś lepsza. Pamiętasz swoje pierwsze treningi? - powiedział z iskierkami rozbawienia tańczącymi w oczach.
- Z kąt możesz wiedzieć jak wyglądały skoro ich nie widziałeś? - pytam z przekrzywioną głową.
- … - milczy i tylko uśmiecha się głupkowato.
Jak ja tego nie lubię. Wspominałam o tym? Nie? To teraz już wiecie.
- Izabelle… - mówię z westchnieniem.
A to przyjaciółka. Już ja się jej odpłacę.
- Już nie jestem taka jak na początku, więc się nie broń. Jeśli są jakieś lekcje z bycia wampirem to chętnie za nie zapłacę dla ciebie. Psujesz mi reputacje Simon. - mówię z uśmiechem na ustach i kładę wszystko na łóżku.
- Skończyliście pogaduszki? - pyta się Jace - Kassi chyba się wyspała.
Spojrzałam na nich i znów się uśmiechnęłam. Widok Jace'a z dzieckiem był naprawdę uspokajający.
Wzięłam córkę na ręce i uśmiechnęłam się do ukochanego. Widać się tego nie spodziewał, więc postanowiłam zszokować go jeszcze bardziej. Stanęłam na palcach i lekko go pocałowałam. Widok jego twarzy był bezcenny.
- A teraz Simon jeśli chcesz być dobrym wujkiem to pójdziesz i umyjesz wszystkie rzeczy, które upuściłeś. I to migiem. Nie chce słyszeć żadnych protestów.
- Z kąt ta zmiana? - pyta Jace i uważnie mi się przygląda by sprawdzić czy nie udaje.
- Musze zostawić przeszłość za sobą. Nie pozwolę moim demonom mnie pochłonąć mam ciebie i Kassi i całą resztę. Nie mogę was zostawić. - mówię - A wiesz dlaczego?
- Dlaczego?
- Bo Cię kocham. - mówię i całuje go.
sobota, 15 października 2016
Rozdział 1
Clary
Z kolejnego koszmaru obudził mnie płacz Kassi. Zmęczona przetarłam oczy i podeszłam do łóżeczka córeczki.
- Co się stało kochanie? - pytam i biorę ją na ręce.
Nadal jesteśmy w Idrysie, razem z Luck'iem i mamą mieszkamy w domu Amatis.
Sądziłam, że Luck'owi będzie trudno wrócić do domu siostry, ale najwyraźniej pogodził się z jej stratą.
Drzwi się otwierają i wchodzi Jocelyn.
- Pomóc ci Clary? - pyta się i podchodzi.
Głaszczę wnuczkę po główce i przypatruje mi się uważnie. Wymuszam uśmiech. Nie chce by wiedziała jak bardzo jestem zmęczona i zrozpaczona. Wciąż nie mogę przeboleć tego co zaszło w Edomie. W koszmarach wciąż przechodzę przez to samo. Poród, mój syn, Sebastian i śmierć mojego brata i syna. Mimo to uśmiecham się i mówię:
- Nie, nie trzeba. Muszę ją tylko przewinąć i nakarmić. Poradzę sobie. Idź spać na pewno jesteś zmęczona. Jutro wracamy do Nowego Jorku. Lepiej się wyśpij, trzeba będzie to wszystko spakować.
Pokazałam na łóżeczko Kassi i masę ubranek, zabawek i różnych akcesoriów potrzebnych dla dzieci.
Wszyscy staliśmy się swego rodzaju żywą legendą w Podziemnym świecie. Oczywiście nikt nie wie o wszystkim co się wydarzyło w Edomie. Wie o tym tylko Konsul. Jia obiecała, że nikomu nie powie. W każdym bądź razie inni Nocni Łowcy uznali nas za bohaterów. Dostałam masę różnych rzeczy dla Kassi w akcie podziękowania za uratowanie świata (znowu).
Jace wraz z Lighwood'ami mieszkają u Jii, do czasu powrotu do Instytutu. Jace zaproponował, że może zamieszkać ze mną i opiekować się ze mną z Kassi, ale ja odmówiłam. Nie czułabym się dobrze z nim pod jednym dachem. Na razie to za dużo. Oczywiście Jace nie odpuścił tak łatwo i codziennie zajmuje się córką. Ja staram się robić dobrą minę do złej gry. Obchodzi mnie teraz tylko córka. To jej poświęcam cały mój wolny czas. Nie ważne czy to w dzień czy to w nocy. Tylko ona się liczy. Wiem, że powrót do Instytutu będzie trudny, ale nie chce dłużej zostać w Idrysie. Kojarzy mi się on tylko z wojnami, Sebastianem i śmiercią Jace'a. Ucieczka od tego miejsca wydaje mi się najłatwiejsza.
Matka z niechęcią opuszcza mój pokój. Wiem, że się o mnie martwi i nie kupuje mojej gry, ale gdybym jej się przyznała już bym nie dała rady i tama z uwięzionymi emocjami puściłaby i zalała mnie swym potokiem.
Przewijam córkę i karmię piersią. Spokojnie i cicho patrzę jak je i powoli lepią jej się oczka. Wzdycham a ona puszcza moją pierś i przegląda mi się uważnie. Chowam pierś i lekko ją kołyszę.
- Nie martw się kaczuszko. Jutro wracamy do domu. Na pewno Ci się spodoba.
Mama i tatuś się tobą zajmą a teraz śpij. Jutro będzie męczący dzień.
Kładę Kassi do łóżeczka i spoglądam na zegarek.
Jest 3.20. Wszyscy wstaną na pewno o 8.00. Jace tu będzie o 8.30. Upewniam się, że córce jest ciepło i kładę się spać.
***
Siedzę na bujanym krześle i kołyszę się na nim wraz z synem spoczywającym w moich ramionach.
Spoglądam na jego czarne oczy i powstrzymuje fale łez. Przytulam go mocniej i mówię:
- Tak bardzo Cię przepraszam. Chciałam Cię uratować ale nie mogłam. Obiecuje, że nigdy o tobie nie zapomnę. Zawsze będziesz moim pierworodnym synem.
Całuje go w główkę i zamykam oczy oddając się ciszy i bujaniu fotela.
- To mogło być prawdziwe Clary. Nasz syn mógł żyć i ja też mogłem żyć. Mogliśmy żyć razem. Miałabyś dwójkę dzieci zamiast jednego. To wszystko twoja wina.
Syn znika z moich rąk. Szybko wstaje i odwracam się. Przede mną stoi Sebastian, trzyma syna na rękach i grzechocze mu grzechotką przed buzią a on się śmieję i próbuje ją złapać. Nigdy nie słyszałam śmiechu syna. Nie widziałam u niego jakiejkolwiek emocji, w moich snach tylko Sebastian potrafił sprawić by nasz syn stał się bardziej ludzki.
- Nasz syn nie miałby życia z tobą i ja również. A Kassi. Pewnie byś ją zabił lub mi ją zabrał w akcie zemsty i złości. Może jego też byś mi odebrał. Ja zostałabym sama z tobą, a dzieci nigdy by nie poznały swojej matki. Nie kłam, nigdy byś nie dał mi byś szczęśliwą. Oboje to wiemy. - powiedziałam ze złością i łzami lejącymi mi się po policzkach.
Podchodzę do niego. Chce mu zabrać syna lecz on znika i pojawia się za mną. Kładzie syna do czarnego masywnego łóżeczka i czeka na moją reakcję. Podchodzę do łóżeczka chce wziąć syna na ręce ale on mi nie pozwala. Trzyma mnie w uścisku i nie pozwala zbliżyć do syna. Szarpie się, krzyczę ale to nic nie daje. Moje łzy nie robią na nim wrażenia.
***
No nareszcie napisałam ten rozdział. Męczyłam się z nim przez cały dzień. Z góry przepraszam za wszystkie błędy. Zachęcam również do komentowania. Do następnego rozdziału. :)
niedziela, 9 października 2016
Księga II - Prolog
Wielkie zamieszanie zapanowało po naszym powrocie z Edomu.
Wszyscy pytali się co się stało, skąd wracamy? Widziałam zdziwienie w oczach wszystkich. Niektórzy otwarcie pokazywali na dziecko w moich ramionach, inni spoglądali na nie zdezorientowali i szeptali do ucha swoim sąsiadom. Dopiero Konsul zdołał wszystkich uspokoić.
Nas skierowano do pokoi znajdujących się nieopodal Sali Anioła. Byłam całkowicie rozbita. Ledwie trzymałam się na nogach. Czułam się odrętwiała, niezdolna do niczego. Jedyne czego miałam wiadomość to Kassi w moich ramionach. Taka mała i bezbronna. Spojrzałam na nią, mimo panującego zgiełku i obecności tylu osób była spokojna, zapatrzona we mnie swoimi pięknymi oczami koloru trawy.
Wszystko miało wrócić do normy. Rodzina, przyjaciele, świat, nawet miłość przypominała o sobie.
Ale czy nie jest za późno? Czy zdołam być taka jak dawniej? Po tym co przeżyłam wszystko wydaje się być takie czarno białe.
Wszyscy pytali się co się stało, skąd wracamy? Widziałam zdziwienie w oczach wszystkich. Niektórzy otwarcie pokazywali na dziecko w moich ramionach, inni spoglądali na nie zdezorientowali i szeptali do ucha swoim sąsiadom. Dopiero Konsul zdołał wszystkich uspokoić.
Nas skierowano do pokoi znajdujących się nieopodal Sali Anioła. Byłam całkowicie rozbita. Ledwie trzymałam się na nogach. Czułam się odrętwiała, niezdolna do niczego. Jedyne czego miałam wiadomość to Kassi w moich ramionach. Taka mała i bezbronna. Spojrzałam na nią, mimo panującego zgiełku i obecności tylu osób była spokojna, zapatrzona we mnie swoimi pięknymi oczami koloru trawy.
Wszystko miało wrócić do normy. Rodzina, przyjaciele, świat, nawet miłość przypominała o sobie.
Ale czy nie jest za późno? Czy zdołam być taka jak dawniej? Po tym co przeżyłam wszystko wydaje się być takie czarno białe.
Biorę głęboki oddech czystego powietrza Idrysu.
Czas wznowić opowiadanie historii.
Nic co jest ważne nie przychodzi łatwo.
Łatwo przychodzą mi tylko łzy.
Każdy krok i słowo w moim przypadku są czymś dużym.
Nareszcie mogłam się poddać emocją, siła uleciała na wietrze.
Ale nie martwcie się moi mili, z każdej przepaści podnoszę się silniejsza.
_________________________________________________________________________________
Ta-dam! Księga druga stoi otworem. Czas na nowe przygody, wzloty i upadki. Jesteście gotowi?
sobota, 8 października 2016
Shadowhunters sezon 2
Hej!
Jutro księga II. Widzieliście zwiastun 2 sezonu Shadowhunters? Są też dwa Sneack Peek.
Jedna część mnie krzycz: Tego nie było w książce. Co tu się dzieje?
A druga (ta większa): Siedź cicho. To jest extra.
Tak więc nie wiem jak wy ale ja ze zniecierpliwieniem czekam na 2 stycznia.
PS: Ta scena z Simonem mnie rozwaliła.
On na serio jest fatalnym wampirem, jak to mówił Raphael. =)
Jutro księga II. Widzieliście zwiastun 2 sezonu Shadowhunters? Są też dwa Sneack Peek.
Jedna część mnie krzycz: Tego nie było w książce. Co tu się dzieje?
A druga (ta większa): Siedź cicho. To jest extra.
Tak więc nie wiem jak wy ale ja ze zniecierpliwieniem czekam na 2 stycznia.
PS: Ta scena z Simonem mnie rozwaliła.
On na serio jest fatalnym wampirem, jak to mówił Raphael. =)
Subskrybuj:
Posty (Atom)