Sebastian
Patrzyłem jak Clary lawiruje wśród ludzi z kieliszkiem szampana w ręce. Była piana to było pewne ale i dziwne. Po co miałaby tak szybko się upijać? Patrze na nią z podejrzewaniem. Jeszcze zobaczymy co się święci. Dociera na podest lekko chwiejnym krokiem z pijackim uśmiechem na ustach. Natychmiast łapie ją w tali i przyciągam do siebie. Ona patrzy na mnie lekko zamglonymi oczami i się uśmiecha.
- Szampan się kończy - mówi i w dowód wszystkiego pokazuje swój pusty kieliszek robiąc słodkie oczy
- Dla ciebie wystarczy już na dziś alkoholu - zabieram jej kieliszek, podaje Mrocznemu i patrze na minę Jace. Ach, bezcenna. Ten wyraz zdruzgotania i beznadziei. W końcu ja mam teraz wszystko co tylko chciał. A co najważniejsze mam Clary. - Chodźmy już. Zdaje się, że oboje wypiliśmy już wystarczająco.
Czas rozpocząć prawdziwe przyjęcie.
Clary
Idę z Sebastianem korytarzem do mojego pokoju. Wiem co zamierza zrobić gdy tam dotrzemy. Nie mogę się złamać, bądź silna i pamiętaj co mówiła ci Izabelle. Potknęłam się specjalnie a on jak mogłam się spodziewać złapał mnie i przyciągną bliżej. Nie sprzeciwiałam się wiedziałam, że muszę to znosić jeszcze przez chwilę. Dotarliśmy do mojego pokoju, Sebastian otworzył drzwi i mnie przepuścił. Jak tylko zamkną drzwi, złapał mnie za rękę i przycisnął do drzwi.
- Co robisz? - spytałam i zachichotałam jak idiotka gdy popatrzył mi w oczy
- Długo czekałem nie sądzisz? Czas na moją nagrodę. - wyszeptał mi do ucha oplatając moją talie
Zaczął leniwie wodzić rękami po mojej tali i plecach całując coraz bardzie zapalczywie. Chciało mi się płakać, wymiotować i uciekać z krzykiem, ale nie mogłam musiałam chronić moje dziecko. Musiałam odwzajemnić pocałunek który złożył na moich ustach. Wyjęłam diadem z włosów i zburzyłam fryzurę on w tym czasie sięgną do zamka mojej sukienki, a ja do guzików jego koszuli.
Gdy zaciągnął mnie do łóżka i na nim położył, jego oczy żarzyły się jak nigdy przedtem. Skupiając się na tym co mi powiedziała Izabelle, zaczęłam szukać na jego karku odpowiednich nerwów.
Nacisnęłam je a on w jednej chwili znieruchomiał i opadł (niestety) na mnie. Nie będzie niczego świadomy, niech myśli Bóg wie co, ja nic nie powiem. Dobrze, że nic więcej nie musiałam z niego ściągać (uff). Poszłam do łazienki przemyłam twarz i spojrzałam na siebie w lustrze. Nie wyglądało to za dobrze, Izzy dostałaby zawału gdyby mnie zobaczyła w takim stanie. Potargane włosy, gdzie nie gdzie czerwone ślady na skórze, usta spuchnięte i lekko rozmazany makijaż. Westchnęłam i położyłam się do łóżka obok Sebastiana ale w jednak małej odległości. Spodziewałam się, że szybko nie zasnę ale gdy tylko moja głowa dotknęła poduszki, od razu zasnęłam.
Znajdowałam się w białym pokoju z dwoma fotelami. Na jednym z foteli siedział Razjel i przypatrywał się ogniu w kominku.
- Usiądź Clarysso. - powiedział
- Witaj ponownie, Razjelu. - uśmiechnęłam się i usiadłam
- Czy mogę prosić cie o pomoc, Razjelu? Bo chodzi o to, że pozbawiłam Sebastiana świadomości, ale boje się, że to za mało.
Czy mógłbyś na przykład dać jakieś fałszywe wspomnienia czy coś takiego? - spytałam z nadzieją w głosie
- Hm. To o co prosisz jest łatwe, wręcz dziecinne. Więc tak, zrobię to, ale musisz nauczyć się także sama sobie radzić. Dziś sobie poradziłaś, ale ja nie zawsze będę mógł ci pomagać. Musisz się zdawać na siebie i twoich bliskich. A mój ostatni prezent dla twoich towarzyszy to nieśmiertelność. Nie zestarzeją się tak długo jak tu pozostaną. Z tobą jest tak samo, ale oto zadbał Sebastian a nie ja.
Do zobaczenia Clarysso. - powiedział i cały sen zaczął się rozpływać.
Mam nadzieje, że się podobało. Nie mogłam się zmusić do tego żeby napisać, że Clary prześpi się z Sebastianem. Proszę o komentarze. Pozdrowienia!!!
D. E.