Music

poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdział 10

  Jeśli istnieje osoba bardziej nieszczęśliwa ode mnie to chętnie ją poznam. Valentine (ojciec roku) wziął sobie za zadanie naprawić relacje "ojciec córka" i nie daje mi spokoju. Sebastian jak to on jest odrażający na każdym kroku np. dzisiaj:
- Dziś twoje 17 urodziny. Trzeba je uczcić nie sądzisz.
- Wiesz jaki jest mój wymarzony prezent? Żebyś przebił się mieczem i nigdy nie wstał. - odpowiadam wciąż blada na twarzy po wczorajszym epizodzie.
- Chodziło mi raczej o inne świętowanie. A takiego prezentu się nigdy nie doczekasz, ale jak chcesz zawsze możemy kogoś przebić mieczem. Co powiesz na Jace'a? - mówi i nachyla się by szepnąć mi do ucha - Chętnie się go pozbędę.
- Myślałam raczej o Valentinie, a Jace'owi nie możesz nic zrobić i dobrze o tym wiesz. - mówię nachylając się do jego ucha a następnie uśmiecham się z pogardą
- A jednak masz mroczne serce. Spójrz na siebie zaczynasz przypominać mnie.

***

A najgorsze z tego wszystkiego jest to, że ma racje. 
Sama siebie nie poznaje chociaż można się było tego spodziewać po tym co powiedział mi wczoraj Magnus. 
Brzuch mnie bolał ze stresu i dlatego, że mój organizm próbuje się przystosować do tej ciąży. Chyba wszyscy się spodziewali, że nie będzie przebiegała tak jak wszystkie inne ciąże. A tak dokładniej to będzie ona trwać max 5 miesięcy (więc wszystkie humorki itp. muszą się w tym czasie pomieścić i to wyjaśnia moje zachowanie), muszę dużo odpoczywać i co jest chyba najgorsze zajmować się mną będzie Sebastian. 
Widziałam nawet już rzeczy i różne mebelki do pokoju dla dziecka (a na pytanie skąd on to wszystko bierze odpowiada: Ja tu rządzę, wystarczy, że pstryknę i już mam wszystko czego chce. No może za wyjątkiem ciebie oto musiałem się dłużej starać. 
Ty też tak będziesz mogła jak tylko urodzisz siostrzyczko.)
A poza tym większość czasu spędzam również z Izzy, mamą, Magnusem i Alekiem. Do Sajmona i Jace'a nie mam dostępu ale może to i lepiej, mimo iż cierpię każdego dnia lepiej żeby mnie nie widział w takim stanie. Wszystkiego dowiaduje się o nich od innych, taka prywatna poczta pantoflowa. Razjel do tej pory mnie  jeszcze raz nie odwiedził, więc najwyraźniej dobrze sobie radzę. Na ścianach mojego "domu" pojawiają się moje obrazy, głównie krajobrazy, lecz jeden z nich jest przeze mnie znienawidzony jestem na nim ja oraz Sebastian na pierwszym balu gdy siedzimy na tronach. Nie ma to jak w domu…
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz